Jedna z najlepszych polskich imprez muzycznych już za nami. Przynajmniej ta w Krakowie. Szczęściarze, którzy odpowiednio wcześniej kupili bilety, będą dopiero mieli okazję świetnie się bawić podczas ośmiu godzin muzycznego święta w Warszawie i w Żywcu. Wszyscy zaś mogą już dziś powspominać Męskie Granie 2017 w Krakowie, jakie miało miejsce w ubiegłą sobotę na stadionie Korona.
Męskie Granie to marka sama w sobie. Nic więc dziwnego, że gdy organizatorzy ósmej już edycji zdecydowali się w tym roku na uruchomienie przedsprzedaży biletów, sprzedały się one w mgnieniu oka, mimo że nie była jescze znana lista wykonawców. Osoby, które już wcześniej miały okazję uczestniczyć w tym święcie polskiej muzyki wiedzą doskonale, że oprócz kilkugodzinnych koncertów czołowych polskich artystów, mogą także liczyć na świetną atmosferę w klimatycznym miejscu na świeżym powietrzu.
Tak było i tym razem w Krakowie. Na podgórskim stadionie Korona, jako pierwsza wystąpiła Julia Pietrucha, która od zeszłego roku, gdy ukazała się jej debiutancka płyta „Parsley”, przyciąga na koncerty tłumy. Również na Męskim Graniu pojawiły się rzesze fanów artystki, co odnotował sam prowadzący Piotr Stelmach, podkreślając, że jeszcze nigdy wcześniej tak wiele osób nie bawiło się pod sceną podczas koncertu otwierającego Męskie Granie. Pietrucha jednak doskonale wie, jak porwać ludzi do zabawy. Zaprezentowała większość ze swoich przepięknych utworów, śpiewając raz bardziej spokojne, to znów żywiołowe piosenki. Perfekcyjnie wykonała również „Home is wherever I’m with you” Edwarda Sharpe’a & The Magnetic Zeros. Artystka przygotowała także niespodziankę dla swoich fanów – nowy, rock’n’rollowy utwór: “Beach party”.
Następnie na scenie pojawili się hip-hopowa Paulina Przybysz oraz rock’n’rollowo-jazzowy Pink Freud, który przyciągnął pod scenę tłumy najwierniejszych fanów, towarzyszących zespołowi od początku prawie dwudziestoletniej kariery. Wszyscy artyści zachwycili wykonaniem utworów muzycznych, jednak prawdziwie show, z niesamowitymi wizualizacjami i grą świateł pokazała dopiero Brodka. Artystka, która ciągle zaskakuje (ostatnio nowym wizerunkiem), zasługuje na podziw pod względem muzycznego rozwoju. Brodka zaprezentowała bardzo elektroniczną wersję swoich utworów, co idealnie komponowało się z niezwykle ciekawymi obrazami wyświetlanymi na ekranach. Była to więc uczta zarówno dla ucha jak i dla oka.
Po Brodce na dużą scenę wszedł niewidziany od dawna Artur Rojek, który ponoć podczas pierwszego po półtorarocznej przerwie od występów na żywo koncertu w Gdyni przyznał, że brakowało mu kontaktu z publicznością. Z pewnością po koncercie w Krakowie utwierdził się w tym przekonaniu, zwłaszcza podczas wykonywania „Długości dźwięku samotności”, kiedy muzyk tylko grał, a tłumy fanów pod sceną śpiewały cały tekst. Rojek skupił się jednak na swojej najnowszej twórczości, prezentując utwory z pierwszej solowej płyty, wydanej w 2014 roku, „Składam się z ciągłych powtórzeń”. Zachwycił publiczność mocno elektronicznym wykonaniem „Beksy” i „Czasu, który pozostał”, a wszystko, podobnie jak u Brodki, opatrzone było porywającymi wizualizacjami. Nie zabrakło również wspaniałych „Syren”, a na koniec Rojek przeniósł wszystkich w bardziej romantyczny nastrój, pięknie śpiewając „Cucurrucu Paloma”.
Po tych nostalgicznych dźwiękach robiło się już coraz bardziej żywiołowo. Najpierw za sprawą „Hey”, którzy również zachwycili grą świateł, idealnie współgrającą z muzyką. Oczywiście nie obyło się atrakcji. Na scenie, wraz z Kasią Nosowską, ich wspólny utwór wykonał Miuosh. Na koniec zaś na dużej scenie zagrała Orkiestra Męskiego Grania 2017, której w tym roku przewodził Tomasz Organek, Piotr Rogucki i Monika Brodka. Towarzyszyła im cała plejada gwiazd, dzięki czemu wszyscy dali niezapomniany występ.
Oprócz artystów na dużej scenie, po raz kolejny publiczność miała okazję podziwiać i bawić się w rytmie muzyki prezentowanej na małej scenie. W tym roku w Krakowie wystąpili: Karoosela, Heart&Soul, Kobieta z wydm oraz PRO8L3M.
Jak co roku, impreza skończyła się po pierwszej w nocy, w rytm tegorocznego hymnu Męskiego Grania „Nieboskłon”. Niektórzy szczęśliwcy mają jeszcze przed sobą dwa koncerty 19 i 26 sierpnia, w Warszawie i Żywcu. Mieszkańcom Krakowa, którzy wolą bawić się stacjonarnie, w swoim mieście, pozostaje oczekiwanie na przyszłoroczny koncert, który z pewnością będzie równie zachwycający co ten z ubiegłej soboty!
Autor recenzji: Aleksandra Cabaj
Zespół: Żywiec Męskie Granie 2017
Miejsce: Stadion Korony
Data: 12.08.2017