Książka, choć nazywana „niepokojąco pikantnym erotykiem”, na całe szczęście (przynajmniej dla mnie, anty-miłośnika książek tego rodzaju), wyłącznie erotykiem nie jest. Prócz typowego erotyczno-miłosnego wątku, jakiego możemy się spodziewać sięgając po opowieść „z gatunku”, autorka próbuje przedstawić czytelnikowi nieco bardziej rozbudowaną i skomplikowaną fabułę, opierającą się na trudnej przeszłości dwójki głównych bohaterów – Harper i Trenta. Ciężkie wydarzenia z przeszłości bardzo namacalnie zdeterminowały dalsze życie i kolejne życiowe decyzje młodej kobiety po traumatycznym związku ze świrem oraz ulicznego buntownika. I choć on odnalazł się już w rzeczywistości, założył własny salon tatuażu i z dużym powodzeniem realizuje się w ukochanej przez siebie pasji; ona, z dużo cięższymi bliznami z przeszłości, zastraszona i nieufna, żyje w ukryciu przed ludźmi i normalnym życiem.
Sceny prowadzone są dość banalnie, czytelnik nie ma żadnego problemu z przewidzeniem kolejnych kroków, nie jest zatem wielkim zaskoczeniem, że pewny siebie Trent dość szybko otwiera Harper na świat, pomaga na nowo zaufać i w dość niekonwencjonalny sposób poradzić sobie z jej bliznami z przeszłości (zwłaszcza tymi fizycznymi!). Miłość między nimi rozkwita bardzo szybko i pomijając tą fizyczną, o której lepiej może jednak przeczytać sobie samemu, ta duchowa jakoś słabo mnie zauroczyła. Typowy stereotyp biednej, kruchej, nieśmiałej kobiety i radosnego, otwartego, pewnego siebie, opiekuńczego mężczyzny, to już jednak dla mnie trochę za mało. Jeśli dodać do tego jeszcze niektóre zwroty naszego macho typu: „Słonko”, jakim za każdym razem zaczyna zwrot do swej ukochanej, czy „koledzy pomyślą że jestem jakaś piczka” i totalną przewidywalność zdarzeń, wrażenie ogólne wychodzi dosyć średnie.
Autorka posługuje się jednak językiem prostym, niewulgarnym, bardzo lekkim i przyjemnym w odbiorze, nie sili się na thrillerowską niepewność zdarzeń (poza jedną próbą wprowadzenia elementu grozy i niepewności pod koniec książki), przez co całą opowieść czyta się miło i szybko. Sceny łóżkowe nie są przejaskrawione i choć z pewnością zajmują swoje miejsce w treści książki, nie są sztuczne, napuszone i niesmaczne, za co szczególnie doceniam autorkę. Wprowadzona do fabuły narracja dwutorowa, dodaje dodatkowego kolorytu i tempa fabule, czytelnik ma okazje poznać myśli, uczucia i interpretacje tej samej rzeczywistości z dwóch odmiennych spojrzeń – kobiety i mężczyzny.
Wyjście z więzienia kata z przeszłości Harper i niepokojące sms’y, które coraz częściej w zaszyfrowanych wiadomościach (anagramach) grożą szczęściu i spokojowi naszej pary, to bardzo dobre posunięcie fabuły i dodanie nowych emocji do książki. I choć jak dla mnie wątek ten został niezbyt udanie zakończony (być może po to, by móc rozwinąć go w kolejnych częściach serii), burzy idyllę całej sielankowej historii miłosnej, za co należy mu się duży plus.
Romantycy i miłośnicy erotyków z pewnością rozpłyną się w objęciach tej książki, historia w niej opisana jest bowiem dość interesująca, prosta w odbiorze i relaksująca. Wyżej wymienieni z pewnością przyzwyczajeni są też do przewidywalności akcji i swoistego stylu, który mnie, miłośniczce książek z nieco głębszym przesłaniem i większym elementem zaskoczenia po prostu nie wystarcza. Ambitniejszy erotyk. Do indywidualnej oceny pozostawiam już kwestię tego, czy to dla Ciebie wystarczające.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Scarlett Cole
Tytuł: Najtwardsza stal
Premiera: 20 wrzesień 2017
Wydawnictwo: Akurat