Dla wielu ludzi korzystanie ze słownika jest nie lada wyzwaniem. Zbiór alfabetycznie ułożonych wyrazów, oraz ich definicji jest dla niektórych osób mało atrakcyjną metodą nauki. Okazuje się wszakże, że czytanie słownika może mieć nie tylko charakter dydaktyczny, ale również stać się naprawdę odprężającym zajęciem. Przekonać się o tym możemy, sięgając po najnowszą książkę Jerzego Bralczyka, w której to profesor w niezwykle ciekawy sposób wyjaśnia nam znaczenie tysiąca i… jednego słowa.
Po ostatecznym przeliczeniu wszystkich słów – choć tytuł książki sugeruje inaczej – okazało się, że jest ich 1001. Pominąć lub wykreślić można więc słowo, którego po prostu się nie lubi, albo takie które – z jakiegoś powodu – nie wzbudza naszego zainteresowania. Profesor Bralczyk traktuje słowa niczym ludzi – opowiada o nich jak o istotach żywych, zachęcając tym samym do świadomego się nimi posługiwania. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać o tym jak wielką mają one moc – w końcu każdy z nas używa ich w codziennym życiu niezliczoną ilość razy. Do swobodnego wypowiadania własnych myśli potrzebny jest przecież duży zakres słownictwa, oraz umiejętność posługiwania się nimi – co często, dla wielu ludzi okazuje się nie lada wyzwaniem.
Profesor Bralczyk bierze, więc na warsztat dokładnie tysiąc jeden słów i opowiada o nich, w tak fascynujący sposób, że trudno nie zatracić się w lekturze. Książka jest zbiorem najważniejszych (w subiektywnym wyborze autora) słów i ich definicji, które podzielił na dziewięć zaskakujących kategorii. Znajdziemy tam: słowa obiecujące, słowa niepokojące, słowa którym na nas nie zależy, słowa stwarzające świat, słowa które znaczą coraz więcej, słowa milowe, słowa podrzutki, słowa swojskie, oraz jeszcze nie słowa.
Słowa mają różną funkcję, a każde z nich swój wyjątkowy charakter. Posługujemy się nimi, każdego dnia, często używamy ich bezmyślnie i rzadko zastanawiamy się nad ich prawdziwym znaczeniem. Niektórym trudno jest więc wyobrazić sobie, że słownik – który najczęściej kojarzy się z nudnymi i trudnymi do przyswojenia hasłami – można czytać również do poduszki. Przed snem rzadko, kiedy sięgamy po książki z kategorii „rozwijające”, a odprężenia najczęściej szukamy w innych, bardziej rozrywkowych utworach literackich. Nie należy się jednak zrażać, bowiem słownik naprawdę można czytać wieczorową porą – i to nie tylko w celu poszerzenia wiedzy, lecz również po to, by zregenerować umysł do dalszej pracy. Tym, którym trudno to sobie wyobrazić polecam książkę „1000 słów”, która autentycznie wciąga, odpręża, bawi i rozładowuje stres.
Słownik zawiera niezwykle dużo obszernych informacji na temat poszczególnych wyrazów – ich definicje, pochodzenie czy sposoby użycia. Plusem jest ogrom wiedzy podany w lekkiej formie, a także błyskotliwy dowcip autora. Usatysfakcjonowani powinni być nie tylko miłośnicy języka polskiego, ale również wszyscy, chętni poszerzania swojej wiedzy ludzie. Profesor Bralczyk rzeczywiście stworzył słownik do czytania (!) – pochłania się go jednym tchem. Autor w prosty i przystępny sposób tłumaczy wielkie rzeczy – nie nudzi swoim naukowym językiem i nie używa żadnych zbędnych czy niezrozumiałych określeń. Czytelnik wychodzi ze spotkania z książką odprężony, a dodatkowo bogatszy w ogromne pokłady wiedzy.
„1000 słów” to jedna z książek, które warto mieć na swojej półce. Gorąco polecam i zachęcam do bliższego poznawania swojej własnej mowy.
Autor recenzji: Magdalena Liszka
Autor: Jerzy Bralczyk
Tytuł: 1000 słów
Premiera: 26 wrzesień 2017
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka