
Zastanawialiście się jak wojna i konflikt wygląda z perspektywy kobiet? Z czym się zmagają, jakie emocje im towarzyszą, co mają do powiedzenia? Jestem przekonana, że nie! A szkoda, bo ten obraz porusza, wstrząsa i przedstawia zupełnie inną, nieznaną nam perspektywę.
Widzieliśmy już setki bohaterów wojennych – odważnych mężczyzn, którzy bez zastanowienia idą na wojnę. Na kartach powieści, na ekranie, czy też właśnie w teatrze spotykaliśmy dotychczas dzielnych żołnierzy i ochotników na polu walki, gotowych do wzniosłych czynów w imię… no właśnie czego?
Iwona Kempa jest jednym z bardziej znanych nazwisk artystycznego Krakowa. Tym razem reżyserowała po raz pierwszy w Teatrze Nowym Proxima. W swojej sztuce sięga po tekst chorwackiej pisarki Verandy Rudan „Murzyni we Florencji” i tworzy dzieło na miarę naszych polskich czasów. Rzecz dzieje się w powojennej Chorwacji, około ćwierć wieku temu. Z perspektywy babki, matki, córki i jej dwóch płodów poznajemy osobistą perspektywę na temat wojny i podziałów społeczeństwa. Niestety ta perspektywa nie ma nic wspólnego z dumą, honorem ani bohaterstwem. Z monologów kobiet jasno wybrzmiewa, że to mężczyźni wszczynają wojny, ale to kobiety po tej wojnie świat odbudowują, płacąc bardzo wysoką cenę.
Kempa w swoim spektaklu nie bez powodu powtarza za Rudan, że „ojczyzna jest zabawką w rękach małej grupy wielkich rozbójników”. W wywiadzie, który niedawno publikowaliśmy przyznała, że spektakl jest odpowiedzią na obecną sytuację w Polsce (całą rozmowę z reżyserką można przeczytać TUTAJ). Jesteśmy świadkami jak poróżnia nas władza i jak blisko jesteśmy podziałów, a w następstwie konfliktu, którego skutki mogą być tragiczne. Reżyserce jednak nie zależy tylko na przedstawieniu podziałów. Chce również pokazać jak bardzo głos kobiet jest pomijany. Kobiety u Rudan i Kempy chcą nie tylko mówić, ale przede wszystkim być usłyszane.

Sztuka jak już wspomniałam przedstawia perspektywę trzech różnych kobiet, które z dystansu patrzą na wojnę i na to, co w jej wyniku stało się z ludźmi. Babka wspomina, że kiedyś wszyscy byli równi. Z poczuciem przegrania swojego życia przyznaje, że chce jeszcze odwiedzić Florencję i spotkać tytułowych Murzynów, którzy sprzedają tam parasole. To wszystko tylko po to, by zobaczyć, że ktoś ma w życiu gorzej od niej. Następnie matka opowiada o swoich doświadczeniach wojny, a właściwie o doświadczeniach jej rodziny i męża, który wrócił z wojny z zespołem stresu pourazowego. Jej wypowiedź jest jedną z bardziej poruszających jakie w teatrze widziałam i mimo wielu wartości jakie niesie przesłanie spektaklu, to warto pójść na „Murzynów” także dla tej sceny. Anna Tomaszewska, która wciela się w rolę matki, w swoim monologu doskonale przekazuje widzom emocje. Jej słowa poruszają i przerażają. Perspektywa córki na wydarzenia znakomicie ukazuje kobietę, dla której konflikt ani podział narodowy nie ma żadnego znaczenia. To ona spodziewa się dwójki dzieci z Serbem, a uosobione na scenie płody dyskutują i zastanawiają się czy będą Chorwatami, czy Serbami i czy w ogóle dane im będzie w tej sytuacji się urodzić.
Iwona Kempa w „Murzynach” przedstawia nieznany dotychczas obraz wojny i podziałów. Obraz kobiet, które konflikt przeżywają inaczej i pokazują jak konsekwencje odbudowania społeczeństwa po wojnie, spadają na ich barki. Reżyserka ostro i dosadnie otwiera widzom oczy na to, o czym się milczało albo mówiło zbyt cicho. Może kobiety u Rudan mają rację kwestionując zasadność konfliktów. Może to prawda, co pod koniec spektaklu mówi weteran wojenny, że na wojnę idzie się tak naprawdę gwałcić młode dziewczynki i strzelać do cywilów, a nie walczyć z honorem za ojczyznę?
Autorka recenzji: Anna Donabidowicz-Sowa
Teatr: Teatr Nowy Proxima
Tytuł: „Murzyni we Florencji”
Reżyseria: Iwona Kempa
Autor: Veranda Rudan
Scenografia: Iwona Kempa
Obsada:
Elżbieta Karkoszka
Anna Tomaszewska
Martyna Krzysztofik
Jacek Romanowski
Sławomir Maciejewski
Maciej Sajur
Juliusz Chrząstowski
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Teatru Nowego Proxima.