„Stracona”, to debiutancka powieść Amy Gentry promowana pod hasłem „najlepszy thriller 2016 roku”. Czy rzeczywiście tak jest? Choć zwykle dość sceptycznie podchodzę do tego typu rekomendacji postanowiłam sprawdzić, co kryje się pod tak wyraźnie eksponowanym na okładce powieści hasłem. Zaintrygowana opisem książki i urzeczona jej okładką, bez większego namysłu zabrałam się za czytanie.
Po tak szumnych zapewnieniach oczekiwałam historii co najmniej ponadprzeciętnej, która nie pozwoli o sobie zapomnieć na długi czas. Pierwsze strony powieści naprawdę mnie wciągnęły oraz rozbudziły moją ciekawość sprawiając, że cała moja uwaga skupiła się wyłącznie wokół opisanych w niej wydarzeń. Książka rozpoczyna się porwaniem trzynastoletniej dziewczynki, która w środku nocy zostaje uprowadzona przez obcego mężczyznę ze swojego domu. Jedynym świadkiem wydarzeń jest jej młodsza siostra Jane, która ukryta w szafie, z przerażeniem obserwowała całe zajście. Julie zniknęła bez śladu na kilka dobrych lat, a kiedy wszyscy stracili nadzieję na jej powrót, nagle i niespodziewanie stanęła u progu drzwi swojego rodzinnego domu… Co się w tym czasie wydarzyło? I kim tak naprawdę jest dziewczyna?
Książka „Stracona” zaczęła się naprawdę interesująco, a pierwsze rozdziały były tak ekscytujące, że trudno było ot tak się od niej oderwać. Autorka sprawiła, że już po kilku stronach z niecierpliwością wyczekiwałam zakończenia zastanawiając się jaki będzie finał całej historii. W miarę zagłębiania się w fabułę, napięcie jednak słabnie, nie pojawia się żaden nagły zwrot akcji, brak jest uczucia niepokoju, przerażenia, czy grozy. I choć książka porusza wiele ważnych tematów, jak uprowadzenie bliskiej osoby, relacje rodzinne, wiara czy religia, to po jej przeczytaniu wciąż odczuwa się pewien niedosyt i pustkę.
Amy Gentry skupiła się przede wszystkim na ukazaniu historii Julie – powodów, dla których została porwana i tego co w tym czasie przeżywała. W każdym rozdziale poznajemy jej nową tożsamość, z każdą transformacją pojawia się pod innym imieniem i reprezentuje zupełnie inny typ kobiecej sylwetki. Czytelnik w pewnym momencie może czuć się nieco zagubiony, trudno jest bowiem poskładać wszystkie te historie w jedną całość i znaleźć w nich prawdziwy sens. Narrację prowadzi, więc za każdym razem inna tożsamość Julie, a także jej matka Anna, która podejrzliwym okiem patrzy na zachowanie córki – zaczyna bowiem podejrzewać, że kobieta która zamieszkała pod jej dachem nie jest tą osobą, za którą się podaje i na własną rękę próbuje rozwikłać zagadkę. Uprowadzenie Julie doprowadziło do rozpadu całej jej rodziny – poszkodowana jest nie tylko porwana, ale także najbliżsi, którzy przez osiem lat próbowali pogodzić się z jej startą. Anna odtrąca od siebie młodszą córkę Jane, którą nieświadomie obwinia o całe zajście (ta widząc jak obcy mężczyzna wyprowadza siostrę z pokoju ukryła się w szafie i przez kilka godzin z niej nie wychodziła). Szkoda, że autorka poświęciła jej tak mało uwagi – spośród wszystkich bohaterów, to właśnie Jane zyskała moją największą sympatię. Nie wiemy co czuła, ani co się z nią działo – jedynie, że skończyła szkołę i wyjechała na studia do innego miasta. W całej powieści wraz ze swoim ojcem odgrywała ona rolę drugoplanową.
Amy Gentry ma lekki styl pisania, przez co lekturę pochłania się błyskawicznie. Zdecydowanie do najmocniejszych jej stron nie należy jednak opis przeżyć wewnętrznych postaci oraz ich osobowości. Sam pomysł na fabułę wydaje się być trafiony, koncepcja ciekawa, jednak ostatecznie nie jest ona dostatecznie opracowana. Książka sama w sobie nie jest zła, historia ma duży potencjał – na pewno nie jest to jednak numer jeden spośród wszystkich thrillerów 2016 roku – wciąga, ale zdecydowanie nie powala na kolana.
Autor recenzji: Magdalena Liszka
Autor: Amy Gentry
Tytuł: Stracona
Premiera: 10 października 2017
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka