Konkursy z okazji naszego jubileuszu trwają, a my szykujemy się powoli do zmian i jeszcze bardziej intensywnego działania. Nim jednak hucznie wejdziemy w kolejny, szesnasty już rok działalności KULTURAtki, pozwoliliśmy sobie poświęcić trochę czasu na wspomnienia. Zaprosiliśmy tych, którzy nie bali się podjąć wyzwania, jakim bez wątpienia jest zarządzanie naszym stowarzyszeniem, do podzielenia się swoimi wspomnieniami i refleksjami związanymi z KULTURAtką.
Zobaczmy, jak na 15 pytań odpowiadała nasza była prezeska, Marzena Rogozik:
- Moja przygoda z KULTURAtką zaczęła się… Na studiach. Kulturoznawstwo, kulturatka – nie mogło być inaczej, w końcu sama nazwa zobowiązuje. Jak w każdą aktywność mocno się zaangażowałam. Wydawało się wtedy, że będzie to zwyczajne pisanie do portalu. Na szczęście szybko okazało się, że rozminęłam się z rzeczywistością. Na plus oczywiście! Pierwszy spektakl (w Bagateli), pierwszy seans (w Arsie) i dobra książka (z Prószyński i S-ka). Potem spotkania z młodymi, początkującymi, ale cholernie zdolnymi aktorami studenckich teatrów. Przeżywanie radości z ich sukcesów i recenzowanie tego innym. Tak, by ich talent nie leżał w szufladzie. I wciągnęłam się na dobre. A jak już się w czymś rozkocham, to nie ma zmiłuj.
- Poza działalnością w stowarzyszeniu… spełniam swoje marzenia: o byciu dziennikarzem i pomaganiu ludziom. Zwłaszcza tym, których „z góry”, z tych decyzyjnych stanowisk po prostu nie widać. Poza tym wciąż odkrywam moje dwa ulubione miejsca: Nową Hutę i deszczową, mglistą Szkocję.
- Gdyby nie KULTURAtka… nie byłabym tym, kim jestem. Nie poznałabym fantastycznych i pełnych pasji ludzi, którzy dawali mi energię do działania i odwagę do zmian.
- Najlepsze wspomnienie związane z KULTURAtką… trudno podać jedno. Jestem sentymentalna, więc ciepło wspominam wszystkie rozmowy z każdą osobą, którą przyjmowałam do KULTURAtki. No i wszystkie ciepłe słowa i uściski, gdy sama po sześciu latach musiałam się pożegnać.
- KULTURAtkę lubię za… zawsze aktualne, jasno podane informacje i recenzje z pazurem, dzięki którym od razu wiem: idę czy odpuszczam.
- Prezeską KULTURAtki zostałam… całkiem niespodziewanie, ale podjęłam wyzwanie i robiłam wszystko, by temu podołać.
- Jako Prezeska KULTURAtki…. dostałam szkołę życia. Nauczyłam się zarządzać i „doglądać” pracy innych. A poza tym? Starałam się razem z całym zespołem zmienić KULTURAtkę tak, by dostosować ją do aktualnych potrzeb krakowian i skompletować naprawdę zgraną ekipę. Chyba się udało, bo KULTURAtka prężnie działa.
- Mój największy sukces w KULTURAtce to… chyba powinni to ocenić inni. Jestem ciekawa, co im zapadło w pamięć, co doceniają.
- Znajomym mówię, że KULTURAtka… to kopalnia wiedzy o tym, który film czy spektakl warto zobaczyć, jaką książkę odłożyć na półkę, a która wciągnie ich bez reszty.
- W KULTURAtce zmieniłabym… liczbę fanów na Facebooku. Zdecydowanie zbyt wiele osób wciąż jest kulturalnymi ignorantami. Gdy „polajkują” KULTURAtkę wszystko się zmieni.
- W KULTURAtce najbardziej zaskoczyło mnie… to jak szybko się rozwija i zdobywa popularność.
- Ludzie KULTURAtki… to jej największa siła! Całkowicie zaangażowani, totalnie zafiksowani na punkcie kultury, tacy, których zainteresowania wykraczają poza banalne „lubię czytać książki”. Spory kawał serca wykroili dla KULTURAtki, czasem kosztem studiów, pracy, rodziny. Ale nigdy nie narzekają. Działają.
- Przez 15 lat KULTURAtka… urosła w siłę na tyle, by podbijać całą Polskę. Bo Kraków już jest nasz!
- KULTURAtka jest wyjątkowa, ponieważ… tworzą ją wyjątkowi ludzie z charakterem i świeżym spojrzeniem na kulturę i na Kraków.
- Życzę KULTURAtce… by stała się największym i najbardziej znaczącym portalem kulturalnym w Polsce.
Kolejne wspomnienia opublikujemy już niedługo! #staytuned