O czym najczęściej marzymy? Mimo całej gamy rozmaitych możliwości, w katalogu zdecydowanej większości z nas znajdzie się minimum ta jedna wspólna sprawa – chęć powrotu do miejsca, czasu (czy czasoprzestrzeni), lub wspólnie spędzonej z kimś chwili. Możliwość przeżycia jeszcze raz czegoś, co minęło już bezpowrotnie. Ponowne przeżycie swojej młodości, najlepszych czasów w związku, czy możliwość spotkania się z tymi, którzy już umarli – brzmi już jak totalna abstrakcja i nierealny szczyt ludzkich marzeń? Zygmunt Miłoszewski w swej kolejnej powieści zatytułowanej „Jak zawsze” pokusił się o wprowadzenie ów oderwanego od realności marzenia w czyn i na żywym organizmie pobawić się w czarodzieja, nadającego parze osiemdziesięciolatków drugie, zupełnie nowe życie.
Para staruszków, jak co roku szykuje się właśnie do świętowania swojej pięćdziesiątej rocznicy pierwszego, wspólnego seksu. On – wiecznie ułożony i zapobiegawczy robi wszystko, aby „stanąć na wysokości zadania”, ona – jak zawsze wyzwolona, szalona i żądna przygód wybiera się do sexshopu w poszukiwaniu czegoś, co pomoże jej zakryć niedoskonałości 78-letniego ciała, przy jednoczesnym odsłonięciu tego, co mogłoby zadziałać na jej małżonka. Wspominają, tęsknią, żałują że nie żyli inaczej, jednak wspólne cielesne zbliżenia, jak z resztą zawsze w ich życiu, spajają, godzą i uszczęśliwiają ich na nowo. Kiedy po mile spędzonej nocy budzą się nad rankiem, świat jest już jednak zupełnie inny. A właściwie taki sam… jak dokładnie pięćdziesiąt lat temu. Ich ciała znów mają po 20-parę lat, czują się i wyglądają świetnie, nic ich nie boli, mają siłę figlować i bawić się dowoli. Zagubieni w nowym świecie, który ich niespodziewanie otoczył, po chwili odkrywają, że choć wszystko wygląda inaczej niż za czasów ich młodości, wciąż jest takie samo – Ludwik, tak jak pięćdziesiąt lat temu nadal ma żonę (swoją pierwszą, którą zdradził z Grażyną), a Grażyna mieszka z koleżankami w mizernym mieszkanku na Wilczej. Nie wiedząc czy to sen, czy śmierć, próbują na nowo odnaleźć się w zastanej sytuacji, tym razem jednak próbując żyć inaczej. Spełniać marzenia, których przez 80 lat nie zdążyli/ nie mieli odwagi spełnić, częściej podróżować, więcej doświadczać, a może i przede wszystkim – spróbować życia z kimś innym. On zostaje z żoną, ona odnajduje ukochanego z młodości, o którym myślała w każdej chwili życiowego kryzysu. Jest tylko jeden problem – ich dziecko. Miłość i tęsknota za nim nie pozwala im się jednak rozejść do końca – choć każdy próbuje budować swoje życie z kim innym i na innych filarach, nie mogą darować sobie tego jednego wyjazdu, w czasie którego poczęty został ich jedynak – Jacek.
Autor opierając się na naprawdę świetnym pomyśle, cofa w czasie nie tylko swoich głównych bohaterów, ale i czytelnika. Kusząc się na tworzenie alternatywnego życia opisanym w fabule staruszkom, równolegle buduje alternatywną historię losów naszego kraju. Przy interesującym przybliżaniu czytelnikowi historii Polski z lat 60-tych, maluje nowe scenariusze naszych dziejów. Ironizując i żartując barwnie i trafnie opisuje polską mentalność, zaskakująco dobrze wcielając się w myślenie zarówno mężczyzny jak i kobiety. Historia, myśli, potrzeby, poznawane z dwóch, mocno skrajnych charakterologicznie stron – Ludwika i Grażyny przynosi czytelnikowi niesamowicie wiele refleksji na temat przeżywania własnego życia, kreowania swych wspomnień i realizacji marzeń. Sprawne pióro autora przynosi niesamowicie przyjemną w odbiorze rozrywkę i refleksję, ostatecznie uświadamiając, że człowiek tak naprawdę sam nie wie czego chce – tęskni za tym, z czego sam zrezygnował, chce zmienić coś co/kogo kocha najbardziej, narzeka na coś co w jego życiu jest najpiękniejszym i największym źródłem szczęścia i spełnienia.
Mimo świetnego pomysłu i udanego rozwinięcia fabuły, w książce zabrakło mi jednak najważniejszego – domknięcia, logicznego wyjaśnienia, jakiejś przysłowiowej kropki nad i, która uwiarygodniła i dopełniłaby realizację pomysłu Miłoszewskiego. Ostatecznie czytelnik pozostaje więc z wieloma niezbyt przyjemnymi znakami zapytania (w tym jednym wizualnym – skąd na Boga tak beznadziejnie spłycający wartość książki pomysł na okładkę?!).
Lektura dobitnie uświadamiająca, że nawet jeśli technologia dałaby nam szanse na podróżowanie w swoją przeszłość, tym samym ofiarując nam możliwość przeżycia czegoś po raz drugi i naprawienie lub zmianę wydarzeń z przeszłości, nic nigdy nie będzie już takie samo i żadnej sytuacji nie uda się nam nigdy lustrzanie odtworzyć. Wspomnieniom najlepiej więc dajmy już spokój i wstańmy by po prostu żyć… zgodnie z marzeniami.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Tytuł: Jak zawsze
Premiera: 8 listopad 2017
Wydawnictwo: W.A.B