Podłoga ociekająca krwią, wiszące na hakach martwe krowy, odcinane brutalnie głowy – to nie wymarzone miejsce na początek miłosnej historii. Ale to właśnie w rzeźni spotykają się bohaterowie filmu: Endre, właściciel zakładu i Maria, nowa kontrolerka jakości, i zaczynają śnić wspólny sen.
Choć brzmi to niewiarygodnie, sen Endre i Marii naprawdę jest wspólny. Choć jeszcze do niedawna byli dla siebie obcymi ludźmi, przez przypadek odkrywają, że w nocy obojgu wydaje się, że są jeleniami. Spokojnie przechadzają się po lesie. Nic więcej się nie dzieje, czasami tylko delikatnie dotykają się czubkami nosów.
Śnieżnobiała, naturalna i oniryczna sceneria snu kontrastuje z czerwonym od krwi zakładem, gdzie przyroda kontrolowana jest przez człowieka. Uczucie zakochania nie pasuje do ludzi, którzy bez mrugnięcia okiem posyłają zwierzęta na śmierć. Sny o jeleniach są jakąś przeciwwagą dla rzeczywistości, w której na stołówce w rzeźni ze smakiem je się mięso. W filmie kontrastów jest pełno, w końcu – „Dusza i ciało”. Jej dusza, trochę „ułomna”, bo mająca problemy z nawiązywaniem relacji międzyludzkich (prawdopodobnie cierpiąca na przypadłość ze spektrum autystycznego) kontra jego ciało, też nie do końca sprawne, bo ze sparaliżowaną ręką. Jej ciało boi się dotyku, jego dusza już znudziła się uczuciami.
Ich niedopasowanie to nie tylko pomysł film o miłości dwojga ludzi, ale też na nienachalną komedię – trochę absurdalną (poszukiwanie złodzieja leku na potencję dla bydła jako punkt wyjścia całej historii), momentami czarną (próba samobójstwa, która jest najbardziej zabawną, a jednocześnie dramatyczną, romantyczną i wzruszającą sceną, jaką widziałam w kinie), ale przede wszystkim, uroczą. Nie brakuje też bohaterów drugoplanowych, którzy do tej dziwnej love story wprowadzają elementy humorystyczne, ale także pokazują, że pochopne oceny mogą być niesprawiedliwe i krzywdzące.
Jeśli jednak gdzieś na początku filmu wydaje się, że będzie to ekologiczny manifest (jak „Pokot”, który z „Duszą i ciałem” przegrał walkę o Złotego Niedźwiedzia w Berlinie i Oscarową shortlistę), to szybko to przekonanie ulatuje. „Dusza i ciało” to film o pokonywaniu własnych barier, odkrywaniu różnic i fascynującej niedoskonałości.
Dagmara Marcinek
7/10
„Dusza i ciało”, reż. Ildikó Enyedi, Węgry 2017, 116′
Dystrybutorem filmu jest Aurora Films.