O tym, że dobrze widzi się tylko sercem, a najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, przekonywał lata temu A. de Saint-Exupéry, wplatając tę popularną sentencję w dialog Lisa z tytułowym bohaterem doskonale znanej na całym świecie powiastki – Małym Księciem. Jednak ta szlachetna teoria nie znajduje zastosowania we współczesnym świecie, a tym bardziej w Beecher Prep. Jest to jedna ze szkół podstawowych na Manhattanie, do której przenosi widza Stephen Chbosky w swoim najnowszym komediodramacie opartym na bestsellerowej noweli „Wonder” nowojorskiego autora R. J. Palacio. Niespełna dwugodzinny film wywołuje na przemian smutek, śmiech, współczucie, radość i wzruszenie. A wszystko to za sprawą pewnego inspirującego „Cudownego chłopaka”…
Młody August Pullman od urodzenia cierpi na rzadką chorobę, która objawia się widoczną deformacją twarzy. Przeszedł już dwadzieścia siedem operacji plastycznych, a mimo to jego dziecięca buzia wciąż pozostaje silnie zniekształcona. Dotychczas spędzał czas głównie w domu, aby unikać sytuacji, kiedy inne dzieci płaczą bądź uciekają na jego widok, a dorośli spoglądają ze współczuciem czy politowaniem. Mama Auggiego, Isabel (Julia Roberts), poświęciła synowi swoje życie, karierę oraz wolny czas. W opiece nad „wyjątkowym” dzieckiem, dzielnie pomagają jej mąż Nate (Owen Wilson) oraz nastoletnia córka Via (Izabela Vidovic). Pomimo niecodziennych problemów, z którymi przyszło im się zmagać, wiodą życie kochającej się rodziny. Być może nawet o wiele szczęśliwsze niż inni. August nie ma jednak kontaktu z rówieśnikami, a ich reakcja na jego niecodzienny wygląd sprawia, że chłopiec coraz częściej kryje twarz pod „hełmem”, udając jednego z bohaterów swoich ulubionych „Gwiezdnych Wojen”.
Ostatecznie Isabel, dla dobra całej rodziny, która od dawna orbituje wokół najmłodszego z członków, postanawia rzucić syna na głęboką wodę i posłać go do szkoły dla „zwyczajnych”, „normalnych” dzieci. Choć Nate zdaje sobie sprawę, że decyzja żony, to jak wydanie „baranka na rzeź”, z bólem serca odprowadza Auggiego na rozpoczęcie roku. Jak na ironię – w czasach, w których świat krzyczy, aby za wszelką cenę wyróżniać się z tłumu, gdyż w tym tkwi droga do sukcesu – oryginalny wygląd chłopca staje się jego przekleństwem. A dla rówieśników wspaniałą okazją do prześcigania się w pomysłach, jak uprzykrzyć życie małemu nieszczęśnikowi. Trzeba przyznać – bywają w tym naprawdę kreatywni i bezwzględni. Gdy współczujący widzowie załamują już ręce nad losem chłopca, a rodzina Pullmanów pozostaje bezradna wobec pogarszającej się sytuacji, niespodziewanie pojawia się światełko w tunelu…
Co składa się na nieprawdopodobny sukces „Cudownego chłopaka”? Przede wszystkim obsada i kreacja postaci. Główny bohater, w którego wciela się znany z „Pokoju” Jacob Tremblay, pomimo młodego wieku fenomenalnie odgrywa swoją rolę. Doskonała charakteryzacja w połączeniu z talentem chłopca sprawiają, że August Pullman jest na wskroś prawdziwy. Julia Roberts, mimo upływu lat, wciąż niezmiennie i bezsprzecznie zasługuje na miano „pretty woman”. Ale doskonale sprawdza się także jako dojrzała kobieta, kochająca matka i zaradna żona. Kroku dotrzymuje jej Owen Wilson – równie czarujący, co w allenowskim „Midnight in Paris”, a ponadto naturalny, wyluzowany, zabawny. Godne naśladowania jest także grono pedagogiczne Beecher Prep. Doskonale stworzona została postać dyrektora, który życiową mądrość i indywidualne podejście czerpie chyba od samego hogwartowskiego Dumbledore’a. Jest także czarnoskóry wychowawca, który podopiecznych i widzów raczy złotymi myślami w stylu: „Jeśli musisz wybierać między racją a dobrocią, wybierz dobroć”. Z kolei lekcje fizyki prowadzi nad wyraz charyzmatyczna nauczycielka – nie zniechęca uczniów nudnymi regułkami, przyciąga ich uwagę, przeprowadza doświadczenia i wymyśla ciekawe projekty.
Historia nie byłaby tak przekonywująca, gdyby nie fenomenalna gra aktorska dzieci i młodzieży. Via i jej przyjaciele to idealne odbicie nastolatków i ich problemów – braku uwagi ze strony dorosłych, chęci wyróżniania się z tłumu, rywalizacji o lepszą pozycję w grupie znajomych. Z kolei dzieciaki z podstawówki Beecher Prep odtwarzają szkolny świat w sposób tak wiarygodny, że nawet dorosły widz na chwilę z powrotem staje się uczniem. Jedni są złośliwi i aroganccy, inni z natury pogodni i uprzejmi, a wszyscy – bardzo ciekawscy, do bólu szczerzy oraz mało empatyczni. To oni zapewniają cały wachlarz emocji, jednocześnie sprawiając, że z minuty na minutę na chorobę Auggiego zaczyna się patrzeć z dystansem i humorem.
Fenomen „Cudownego chłopaka” tkwi w jego pięknie i prostocie. Lekkość, z jaką przedstawiony jest świat okrutnie doświadczonego przez los, ale nad wyraz pogodnego, wrażliwego chłopca o złotym sercu sprawia, że obraz jest idealną propozycją zarówno na szkolną wycieczkę, jak i spędzenie rodzinnego popołudnia czy „rutynowe” wyjście do kina. Niezbyt skomplikowana fabuła, połączona z garścią miłości, przyprawiona dawką przyjaźni, okraszona sowitą porcją lukru, a na koniec zmiksowana z odrobiną humoru, to przepis na nominację do Oscara i opinię „najbardziej optymistycznego filmu roku”.
Autor recenzji: Wioleta Nowak
Tytuł: „Cudowny chłopak”
Scenariusz: Steve Conrad, Jack Thorne, Stephen Chbosky
Reżyseria: Stephen Chbosky
Data premiery: 19 stycznia 2018 (Polska), 14 listopada 2017 (świat)
Obejrzane dzięki uprzejmości: Cinema City Poland
Ocena: 8/10