W ramach Green Zoo Festiwal organizowanego systematycznie od kilku lat w krakowskim klubie „Re”, White Wine z Panem Joe Haege na czele oraz supportującej im polskiej kapeli – Neal Cassady & The Fabulous Ensamble przedstawili performance muzyczny łączący doznania dźwiękowe z przedstawieniem teatralnym
W ramach wstępu
Warto napomknąć o polskim akcencie koncertu. Był nim suport polskiej kapeli Neal Cassady & The Fabulous Ensamble. Chłopaki zagrali kawał dobrej muzyki. Prezentują mieszankę postundergroundowego rocka z elementami elektro. Charyzmatyczna ekspresja sceniczna wokalisty przysłaniała niedociągnięcia wokalne, które bądź co bądź są kwestią praktyki i warsztatu. Support – mocne 4 plus.
Bez owijania w bawełnę
Co gra White Wine? Lder grupy — Joe Haege w jednym z wywiadów mówi o swojej muzyce, że jest to “It is rock and roll with some electronics and samples thrown in. Genius, right?” „Rock and roll z elementami elektroniki i wrzuconymi tak gdzie należy samplami. Genialne prawda?”
Grupa White Wine zagrała w trzy osobowym składzie:
– wokalista, Joe Haege (kompozytor, tekściarz, producent),
– perkusja, Christian „Kirmes” Kühr,
– klawisze, fagot, Fritz Brückner.
Koncert miał formę standardowo rozumianego występu (piedestał, muzycy, widz) z nutą teatralności scenicznej, która według lidera zespołu jest kluczowym elementem, aby przekaz, którym White Wine emanuje, został zrozumiany, tak jak chcieliby to twórcy. Nie zaimponowała mi tego typu forma. W moim odczuciu, jeżeli całe moje życie artystyczne wypełnia niezadowolenie z rzeczywistości, interakcję takie jak: (wychodzenie do publiki, współuczestniczenie z audytorium w tworzeniu transu) nie spowodują, że przekaz sceniczny na kierunkuję odbiorcę na tory poprawnej interpretacji „co artysta miał na myśli”.
Abstrahując od teatralności
Muzycznie, rzecz się miała bardzo dobrze. White Wine rozpoczęli występ od numeru „Tample of lines”, grając muzykę z albumu “Who Cares What The Laser Says” oraz z nowej płyty „Killer Brilliance”. Za co cenię White Wine? Za bezpruderyjność tekstów, wychodzenie poza aranżacyjne schematy, fagot na scenie a przede wszystkim za uderzającą szczerość jakkolwiek jest ona prezentowana. Polecam usłyszeć zespół na żywo, dać sobie szansę wyrobienia własnego zdania.
Jesteśmy zalewani muzyczną komercją, która jest muzycznym fast foodem. White Wine oferuję coś innego. Coś, co ciężko nazwać. Aby zrozumieć, w czym rzecz, należy stanąć z boku i przyjrzeć się zbiorowemu zaprogramowaniu umysłów, jakim jest – kultura zachodu i postarać się spojrzeć na nią oczami białego wina.
Autor recenzji: Kamil Klimek
Zespół: White Wine
Miejsce: Kraków, klub RE
Data: 24. 02. 2018 r