Niemożliwe, a jednak. 19 letni młody, temperamenty chłopak z Bochni i 71 letni wielki malarz rodem z Sanoka, zamieszkały w Warszawie. Dzieli ich niemal wszystko: od wieku, na elektronice kończąc. Łączy jedno – miłość do sztuki i ciekawość. Ich paroletnia znajomość, a może nawet przyjaźń została spisana na ponad 800 stronach książki.
Gdy po raz pierwszy spotkałam się z tym tytułem, pomyślałam – to chyba żart. Niemożliwe, żeby Zdzisław korespondował z takim podlotkiem! Niekiedy nie miał czasu i chęci na odpisywanie swojemu przyjacielowi Piotrowi Dmochowskiemu, a co dopiero nikomu nie znanemu Banachowi z Bochni. Myli się ten, kto nie poznał Beksa osobiście. Ich paroletnia znajomość, a nawet przyjaźń przerodziła się w relacje partnerską, a niemal filmową historię możemy poznać z dwóch perspektyw. To przede wszystkim wywiad rzeka, tutaj Leto opowiada o znajomości ze Zdzisławem i unaocznia nam swój świat. Po drugie, został obszerny zapis korespondencyjny między panami, w którym to Beksiński uczy Leto używania farb, a w zamian dostaje fachową wiedzę o programach graficznych.
Nie było między nimi rywalizacji, każdy z nich miał do przekazania drugiemu coś ważnego, cenne rady i doświadczenie. Z relacji uczeń-mistrz została relacja przyjaciel…kontra przyjaciel. Początkowo trudna, gorzka, oschła znajomość od strony malarza nie dawała większych nadziei na zacieśnienie więzów. Banach się nie poddawał i z każdym listem był coraz bliżej mistrza. Zwierzał mu się z problemów w związku, łaknął jego porad i myślę, że na pewno zapamiętał jedną z ostatnich z 10 sierpnia 2000: „Ma Pan to, czego nie miał on, czyli drugiego człowieka, ową Alicję, którą wydaje się Pan cenić. Na Boga, niechże Pan tego nie rozpieprzy, bo potem nie da się niczego już odbudować, a to jest najważniejsze, co można na tym świecie mieć. Jestem w tej dziedzinie profesjonalistą, bo straciłem wszystkich i nie mam już nikogo.”
Rozmawiali o wszystkim: filmie, sztuce, muzyce, zdrowiu. Zaskakująco jak dobrze się dogadywali mimo ponad pięćdziesięciu lat różnicy. W książce znajdziemy jeszcze niepublikowany wcześniej wywiad z Leto, który przeprowadził Jarosław Mikołaj Skoczeń (m.in. autor „Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia”), który jest rewelacyjnym wstępem do całej historii. I jeszcze jedna – dla mnie najważniejsza sprawa. ZDJĘCIA. Niepublikowane ujęcia, które artyści sobie przesyłali na przestrzeni lat.
Jest w tej publikacji coś magicznego, coś co nie daje przejść obok niej bez zajrzenia chociaż do środka książki. Może to nazwisko Beksińskiego tak przyciąga? Ja jednak wierzę, że to sprawka samej relacji między tymi panami, ktoś może powiedzieć – że z góry skazanej na niepowodzenie. Bo gdzież uczniakowi do mistrza! A jednak zrodziło się między nimi takie „szaleństwo”, które mogłam przeczytać 🙂
Książkę kończy mail Normana Leto z poranka 22.02.2005 r.: „Witam. Ja tylko pytam kontrolnie czy wszystko ok?”. Beksiński został zamordowany kilkanaście godzin wcześniej.
Autor recenzji: Karolina Futyma
Tytuł: „Detoks. Zdzisław Beksiński, Norman Leto. Korespondencja, rozmowa”
Autor: Zdzisław Beksiński, Norman Leto, Jarosław Mikołaj Skoczeń
Data premiery: 30.01.2018 r.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka