W pierwszej scenie filmu widzimy ludzi kłębiących się pod supermarketem. Czekają na promocję dla golasów, a gdy tylko otwierają się drzwi, tłum zrzuca z siebie ubrania i rzuca się na promocyjne telewizory. Wśród pazernych klientów jest taki, który na bokserkach ma napis „Polska”. Otwierająca scena mówi właściwie wszystko o nowym filmie Szumowskiej: pośmiejmy się z prowincjonalnej Polski, bo jest taka śmieszna.
Fabuła w „Twarzy” to tylko pretekst, by obnażyć nasze przywary. Chłopak, który marzy o ślubie i lepszej przyszłości zagranicą, ulega wypadkowi podczas budowy gigantycznego pomnika Jezusa. Większego niż ten w Rio. Wypadek uszkadza jego twarz, konieczny jest przeszczep, po którym bohater nie jest już tak przystojny jak był. Wygląda trochę dziwnie, trochę bełkocze, więc mieszkańcy wsi czują się trochę skrępowani jego obecnością.
Jeśli film ma mówić o tolerancji, a raczej jej braku na polskiej wsi, to zastanawiam się, w jakiej społeczności ludzie nie mają problemów z innością. Gdzie z obecnością, kogoś odmiennego nie trzeba się oswoić? Gdzie człowiek ze deformowaną twarzą nie robi żadnego wrażenia? Strach przed innością to nie jest cecha narodowa, to cecha ludzka, która objawia się nie tylko u „zaściankowych” Polaków. Gdyby tak nie było, nie byłoby w kulturze Frankensteina, Dzwonnika z Notre Dame czy Pięknej i Bestii.
Szumowska nie mówi nam nic o emocjach i uczuciach głównego bohatera. Wiemy tylko, że cierpi, bo zostawiła go dziewczyna. To, że jego plany legły w gruzach, ludzie się z niego śmieją, a własna matka boi, w ogóle go nie rusza. Podziwiam. No chyba, że jego postać też jest w filmie tylko pretekstem, bo „Twarz” jest nie o nim, a o społeczności.
Tyle, że taką społeczność widzieliśmy już mnóstwo razy. Doskonale znamy powielane w filmie nie tylko stereotypy, a i trafne obserwacje. Tak, bo Polska naprawdę tak wygląda. Co do tego nie ma wątpliwości. I to nie tylko na prowincji – w dużych miastach ludzie też świętują komunię dziecka z wielkim przepychem i walczą o spadki po swoich krewnych. Tylko kolejny portret mężczyzn spod budki z piwem, sprośnego księdza w konfesjonale (jednocześnie kradnącego ofiarę z tacy) i obraz wiejskich dyskotek naprawdę niewiele zmienia. Naprawdę już to widzieliśmy wiele razy, choć może nie wszystko na raz, jak u Szumowskiej.
Muszę jednak przyznać, że naprawdę dobrze się na tym filmie bawiłam. Pośmiałam się trochę z siebie, trochę z moich bliskich. Świetne dialogi i świetne zdjęcia, filmowe smaczki, cytaty i rewelacyjne sceny. Tylko mam wrażenie, że „Twarz” to nie tyle film, co zbiór „gagów”. Świetne warsztatowo kino, ale bardzo jednostronne w treści, nasączone ideologią i oparte na schematach, które tak dobrze znamy. I nie musimy ich mocnej utrwalać.
Dagmara Marcinek
Twarz
reżyseria: Małgorzata Szumowska
data premiery: 6 kwietnia 2018
ocena 6/10
za możliwość uczestniczenia w seansie dziękuję Krakowskiemu Biuru Festiwalowemu