Książka Liny Wolff „Poliglotyczni kochankowie” to jedna z tych powieści dla których zostawia się cały świat i wyrusza w podróż razem z bohaterami.
Biorąc „Poliglotycznych kochanków” do ręki miałam sprzeczne odczucia. Z jednej strony bardzo cieszyło mnie ładne wydanie, co może okazać się banalne, ale jestem jedną z tych osób dla których walor estetyczny, może nie jest najistotniejszy, ale ważny, z drugiej bałam się, że będzie to kolejna powieść o tragicznej miłości. Ku mojemu zaskoczeniu dosłownie wpadłam w wir wydarzeń, odkładając wszystko na później.
Książka podzielona jest na trzy części, a każda wprowadza nowych bohaterów i ich historie. Początek każdej z nich jej poprzedzony jednym cytatem z trzech światowej sławy pisarzy: Stephena Kinga, Michel Houellbecqa, Djuny Barnes, których twórczość dodatkowo przewija się w fabule powieści. Całość połączona jest tajemniczym manuskryptem, przez który postaci stają się zależne względem siebie lub zmienia się ich dotychczasowe życie. Ciekawe jest to, że widzimy przekrój ludzkich charakterów, od prostej dziewczyny pragnącej miłości poprzez zakochanego w sobie pisarza aż do zimnego i przestarzałego oblicza arystokracji. W powieści nie znajdziemy intrygi, nie podążymy w egzotyczną wyprawę, ale zmierzymy się z samotnością i pragnieniem miłości każdego z nich. Zrozumiemy dlaczego uciekają się do portali randkowych, poszukują jednorazowych przygód lub wybierają ludzi, z którymi nic ich nie łączy. Popatrzymy z innej perspektywy na pragnienie ucieczki od rzeczywistości, zmianę otoczenia czy nieświadome zadawanie innym bólu. Cierpienie, które wylewa się z bohaterów podszyte jest szumem morza i szwedzkim zimnem, które potęguje naszą ciekawość i nie pozwala zostawić bohaterów samych. Kreacje bohaterów stworzone przez Wolff są autentyczne przez to, że autorka sięga do znanych czytelnikowi schematów, ale wpisuje je równocześnie w sytuacje, z których wychodzą inaczej niż moglibyśmy się tego spodziewać. Tytułowy wątek poliglotyzmu oraz zakończenie to jedyny aspekt tej książki, który pozostawił we mnie nutę niedosytu, ale o tym każdy będzie musiał przekonać się sam.
Powieść Liny Wolf napisana jest niesamowicie lekkim piórem, precyzyjnie oddającym rzeczywistość. Z jednej strony lekka, a z drugiej trafnie dotykająca problemów krążących wokół nas. Polecam ją przede wszystkim tym, którzy zatracili czytelniczego bakcyla i czekają na książkę, która chociaż na chwilę oderwie ich od ulubionego serialu. Ostrzec muszę jedynie przed szukaniem wątków rodem z przywoływanych w książce autorów Barnes, Houellebecqa oraz Kinga, bo stanowią ciekawe tło i kontekst wydarzeń, ale nie prowadzą tej narracji.
Autor recenzji: Ewa Kalita
Tytuł: „Poliglotyczni kochankowie”
Autor: Lina Wolff
Data premiery: 25.10.2017
Wydawnictwo: Marginesy