Bezwzględna chińska księżniczka Turandot karze śmiercią każdego śmiałka, który, starając się o jej względy, nie rozwiąże trzech zagadek. Olśniony nią cudzoziemiec podejmuje wyzwanie i próbuje rozkruszyć skute lodem serce kobiety. Tymczasem wzdychająca do Calafa Liu będzie musiała pogodzić się z nieodwzajemnionym uczuciem, silnym na tyle, by w kluczowym momencie ta najbardziej tragiczna postać targnęła się na własne życie. Po to, by imię jej wybranka nie mogło zostać odkryte, a on mógł zaznać szczęścia u boku Turandot.
Jakkolwiek zawile i niecodziennie brzmi streszczenie fabuły, dzięki muzyce Pucciniego bohaterowie wydają się autentyczni, a śpiew cierpiącej z miłości Liu jest naprawdę poruszający. W ten sposób historia staje się przepełniona uczuciami, od wielkiej niezgłębionej miłości po zaślepiające pragnienie zemsty. Inscenizacja Franco Zefirellego to wizytówka Metropolitan Opera, której pozazdrościć mogą wszystkie sceny świata. 1 września retransmisję z Nowego Jorku można było obejrzeć w Kinie Kijów Centrum.
Monumentalna scenografia „Turandot” i pełne przepychu kostiumy odbierają mowę. Podobno przerwa między aktami trwa aż czterdzieści minut (w Krakowie, jako że oglądaliśmy tylko retransmisję, mogła trwać o wiele krócej), bo też tyle zajmuje stworzenie olbrzymiego chińskiego pałacu na scenie. Tak spektakularny widok wart jest jednak czekania. Trzeba dodać, że nie przyćmiewa on muzycznej warstwy przedstawienia, która pełna jest operowych szlagierów („Nessun dorma”, „Non piangere ,Liu”…), czy wzniosłych utworów zbiorowych. Całość wywołuje prawdziwy efekt wow.
Nawet gdy od sceny dzielą nas ocean i kinowy ekran.
Maja Skowron
dyrygent: Paolo Carignani
reżyseria i scenografia: Franco Zeffirelli
kostiumy: Anna Anni i Dada Saligeri
światło: Gil Wechsler
choreografia: Chiang Ching
w rolach głównych: Nina Stemme, Anita Hartig, Marco Berti, Alexander Tsymbalyuk
Za możliwość obejrzenia retransmisji dziękuję Kinu Kijów Centrum