
Historia wielokrotnie pokazuje, że kreatywność kwitnie najbujniej na gruncie wielkich przeciwności losu. Sztuka umożliwia wyrażenie protestu przeciwko wszechobecnym ludzkim tragediom. Protestu, który w swym przekazie jest zrozumiały ponad narodowymi, religijnymi czy społecznymi podziałami.
Artyści nie podejmują próby relacjonowania rozgrywających się wokół nich wydarzeń. Zamiast tego przedstawiają fakty przepuszczone przez filtr ich myśli i emocji. Jak pisze sama autorka, właśnie dzięki twórczości ukraińskich artystów, a zwłaszcza dziełom Serhija Żadana, „na długo przed podróżą na wschód Ukrainy bardziej właśnie czuła, niż wiedziała jak tam jest”.
„Chłopak z Pianinem” opowiada o sztuce i wojnie na Ukrainie. Dzieło Ewy Sułek jest świadectwem kuriozalnej więzi istniejącej pomiędzy szeroko pojmowanym konfliktem, a sztuką. Przedstawia relację, w której antagonizmy, wobec których artyści wyrażają swój sprzeciw, jednocześnie stają się inspiracją dla ich twórczości.
W pierwszej części książki autorka skupia się głównie na przeżyciach dwóch uczestników Euromajdanu – Andrija i Markijana – tytułowego Chłopaka z Pianinem. Wraz z nimi czytelnik jest świadkiem demonstracji politycznych, które gwałtownie przeradzają się w okupacje placów Wolności oraz Europejskiego, a następnie ewoluują w masowy ruch społeczny. Wobec narastająco brutalnej reakcji władz, protestujący dzielą się na zwolenników przemocy oraz osoby popierające pokojowe manifestacje. Targani rozterkami bohaterowie również stają przed tym skomplikowanym wyborem. Ostatecznie, wykazując się ogromnymi pokładami empatii, dochodzą do wniosku, że ofiarami rozgrywającego się na ich oczach dramatu nie są jedynie ich towarzysze, ale także zmanipulowani przez system policjanci. Inspirowani tą myślą, postanawiają podjąć próbę dialogu z ludźmi stojącymi po przeciwnej stronie barykady poprzez serię pokojowych akcji.

Fotorelacje z tego cyklu happeningów docierały również do naszego kraju. Pamiętam, jak zdjęcia rzędu członków Obywatelskiego Sektora Majdanu trzymających lustra naprzeciwko uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy Berkutu czy kobiet całujących milicjantów w policzki, zrobiły na mnie piorunujące wrażenie właśnie ze względu na niezwykle ludzkie podejście do osób będących de facto opresorami. Ta niezłomna chęć pojednania, bez względu na skalę represji wymierzonych przeciwko protestującym, była świadectwem wielkiej dojrzałości i odpowiedzialności społecznej organizatorów akcji. Zdjęcie Chłopaka z Pianinem, które znalazło się na okładce książki Ewy Sułek, zestawia spokój, moralną integralność i szczerą troskę o dobro narodu ukraińskiego rozumianego jako wspólnota, z surową, chłodną i bezwzględną siłą władzy, dbającej jedynie o własne interesy. Obraz ten, przywołujący na myśl relacje z protestów na placu Tiananmen, idealnie uchwycił ducha ruchu, którego tak ważną częścią byli Andrij i Markijan, i nie bez powodu stał się jego symbolem.
Aktywistom nie udaje się co prawda osiągnąć (w samym zamierzeniu utopijnego) celu, jakim było dotarcie do porozumienia między obiema stronami konfliktu, ale czytelnik towarzyszy im w przygotowaniach performansów. Możliwa staje się dzięki temu obserwacja powszechnej atmosfery bezinteresownej i harmonijnej współpracy, którą wykazują się uczestnicy akcji. Samorodna wspólnota, którą tworzą w procesie twórczym, obrazuje to, czym (oprócz głosu sprzeciwu) staje się dla nich sztuka. Jest ona wolną przestrzenią, w której współtwórcy doświadczają swego rodzaju prototypu wymarzonego przez nich społeczeństwa, ale przede wszystkim stanowi oazę wytchnienia. Sama autorka bardzo czujnie wskazuje na stosowność umiejscowienia wystawy zawierającej kolekcje fotografii z happeningów Obywatelskiego Sektora Majdanu w MOCAK-u. Zdjęcia zostały ulokowane pod stanowiącą element stałej kolekcji muzeum instalacją Grzegorza Klamana Kunst Macht Frei. Oryginalny, raczej prześmiewczy, wydźwięk neonowego hasła w zestawieniu z pracami ukraińskich artystów nabiera zupełnie nowego, jak podkreśla Ewa Sułek, prawdziwego znaczenia. Dzieła te są owocami tego, w co w momencie ich tworzenia naprawdę na Majdanie wierzono, ale przede wszystkim są pozostałościami chwil realnej wolności doświadczanych przez autorów dzieł w obliczu ogromnej tragedii.
W dalszej części książki przedstawiona zostaje sztuka, która nie jest już spontaniczną reakcją, a raczej efektem dłuższych i głębszych rozważań i jako taka dostarcza odbiorcy wielu fascynujących informacji na temat aktualnego stanu państwa i narodu ukraińskiego w oczach jego artystów.
Obserwacje homo sovieticus’a prowadzone przez Serhija Łebedyńskiego oraz Włada Kasnoczoka w „Kronikach ukraińskich” pozwalają z bliska przyjrzeć się przesyconemu oportunizmem „potomstwu” poprzedniego ustroju, które uciekając przed wolnością i decyzyjnością, akceptuje zakłamanie i skorumpowanie władzy. Cykl fotografii skłania do rozważenia znaczenia gruntownego studium tych grup społecznych, w celu osiągnięcia dialogu w głęboko podzielonych społeczeństwach nie tylko Ukrainy, ale w ogóle państw byłego Bloku Wschodniego.
Prześledzenie przez Ewę Sułek wpływu sztuki na zmieniający się miejski krajobraz współczesnej Ukrainy uzmysławia również jak skrajnie różne pomysły mają artyści na ich państwo w XXI wieku. Z jednej strony, mamy budujący przykład kijowskiego Ogrodu Niebiańskiej Sotni, przestrzeni która dzięki społecznej inicjatywie została przemieniona z nielegalnego wysypiska śmieci w pełną kojącej natury strefę wypoczynku. Miejsce to jest „fragmentem pięknego kraju” stworzonego przez mieszkańców Kijowa, jak mówi Kateryna Paljura z Misto-Sad, ale przede wszystkim jest żywym przykładem chęci odejścia od myślenia „wspólne, czyli niczyje”, prześladującego wszystkie byłe państwa komunistyczne. Z drugiej strony, obserwując eksplozję sztuki muralu na ukraińskich ulicach, z niepokojem można dostrzec coraz to liczniejsze echa nacjonalistycznych sentymentów obecnych w pracach zdobiących ściany budynków.

Dodatkowo Ukraina wciąż mierzy się z procesem dekomunizacyjnym, czego symbolem stały się masowe destrukcje pomników Lenina, którymi usiany jest cały kraj. W konsekwencji powstaje pytanie, co robić z nową, wolną przestrzenią powstałą w miejscach, mimowolnie wciąż kojarzących się z symbolami komunizmu, które stanowiły część miejscowej architektury przez wiele dekad. Co chyba jednak bardziej istotne, autorka „Chłopaka z Pianinem” zwraca naszą uwagę na pracę Eugenii Belorusets, która w swym projekcie „Złóżmy głowę Lenina na nowo” stara się znaleźć odpowiedź na pytanie czy pomniki Lenina są tylko symbolami sowieckiej władzy i rosyjskiego imperializmu, który doprowadził Ukrainę w miejsce w którym znajduje się teraz, czy są one nośnikami historii narodu będącymi już po tylu latach jego integralną częścią.
„Chłopak z Pianinem”, dzięki rzetelności i profesjonalizmowi autorki, pozwala na dogłębne poznanie współczesnej sceny artystycznej Ukrainy. Tym samym czytelnik ma szansę poznać ten kraj i jego mieszkańców od nowej, fascynującej strony – otrzymuje możliwość bezpośredniego odczucia emocji targających narodem, który odnajduje swoją nową tożsamość w XXI wieku w obliczu transformacji ustrojowej, Euromajdanu oraz konfliktu wschodniego. Emocji, które bardzo często pozostają niemożliwe do opisania słowami, ale do przekazania których idealne medium stanowi sztuka. Dlatego też książka Ewy Sułek nie powinna być traktowana wyłącznie jako praca badaczki sztuki ukraińskiej. Jej lektura jest niezwykłą szansą na połączenie się z naszymi wschodnimi sąsiadami w tak istotnych dla ich narodu czasach na zupełnie niepowtarzalnej płaszczyźnie.
Autor recenzji: Krzysztof Jarzmus
Tytuł: „Chłopak z Pianinem. O Sztuce i Wojnie na Ukrainie.”
Autor: Ewa Sułek
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Data Premiery: 20.08.2018 r.