Czasami wydaje nam się, że na pechowych ludzi po prostu jesteśmy skazani. Kiedy los nas prześladuje, a jedno nieszczęśliwe wydarzenie pociąga za sobą kolejne, desperacko poszukujemy wyjścia z beznadziejnych sytuacji, które ciągną się za nami przez długie lata. Czasami jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się być ucieczka, a strach przed konfrontacją z zaistniałym problemem pociąga nas do podjęcia szybkich i często nie do końca przemyślanych decyzji.
Uciekając przed mężem gangsterem Marlena (bohaterka powieści „Lissy”) w wyniku zamieci śnieżnej wpada w poślizg, a jej samochód ląduje w rowie. I jak głosi stare porzekadło, że nieszczęścia chodzą parami, tak mogłoby się wydawać, że i tym razem los się do niej nie uśmiechnął. Z wypadku ratuje ją jednak nieznajomy mężczyzna, który otacza kobietę opieką i przygarnia pod swój dach. I choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że to właśnie Simon Keller przełamał pasmo niepowodzeń w jej życiu, akcja powieści dokładnie w tym momencie zaczyna się rozkręcać, a na jaw wychodzą skrywane tajemnice. Czy faktycznie nieszczęścia chodzą parami? A może to my sami je do siebie przyciągamy? Co się w tym domu wydarzyło i jaki miało wpływ na dalsze życie Marleny? I wreszcie – kim jest tytułowa Lissy?
Żeby zrozumieć sens powieści trzeba ją po prostu przeczytać. Autor dość wyraźnie opisuje tło swoich postaci, czym można tłumaczyć ich niektóre motywy postępowania i zachowania. Trudno jednak zbudować więź emocjonalną, z którąś z postaci pomimo licznych aspektów, które nadają im charakteru, a całości pikanterii. Jeśli ktoś czytał poprzednie książki Luca D`Andrei może się domyślać, że i tym razem podstawą powieści będzie mroczna i tajemnicza fabuła, która będzie stopniowo się rozwijać, by ostatecznie na samym końcu wybuchnąć. Jego lekki styl pisania i płynność poruszania się po różnych wątkach niesamowicie wciągają czytelnika (tak, że nie sposób oderwać się od książki nawet na chwilę).
Akcja powieści rozgrywa się w Tyrolu w latach siedemdziesiątych, co jeszcze bardziej czyni tę historię oryginalną i ciekawszą. Intrygujące opisy życia w gospodarstwach, niesamowity krajobraz oraz zimowa aura dodają całości uroku i finalnie mają wpływ na końcową ocenę książki. Dzięki ciągle zmieniającym się perspektywom na różny obrót spraw nieustannie rośnie napięcie, a czytelnik coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego jak blisko jest niebezpieczeństwo.
„Lissy”, to pełen emocji thriller, którego bieg wydarzeń naprawdę trudno jest przewidzieć. Fabuła zaczyna się dość niewinnie, i z każdą kolejną stroną przeradza się w powieść pełną grozy. Za każdym razem, kiedy wydaje nam się że wszystko skończy się szczęśliwie, nagle pojawia się nowe niebezpieczeństwo i wszystko zaczyna się od początku. Autor stopniowo buduje napięcie i robi to naprawdę w mistrzowski sposób – wyjątkowa atmosfera, oraz nieustannie pojawiające się przeczucie, że zaraz coś się wydarzy nie pozwalają oderwać się od książki nawet na minutę.Prostota, w której kryje się prawdziwa głębia – potrafi zaskoczyć, oczarować i zahipnotyzować na kilka dobrych godzin. Gorąco polecam.
Autorka recenzji: Magdalena Liszka
Autor: Luca D’Andrea
Tytuł: „Lissy”
Premiera: 03 października 2018
Wydawnictwo: W.A.B.