Ja wiem, że ta historia miała masę dobrych chęci. Zabrakło jej jednak siły, żeby pociągnąć mnie za sobą.
Zresztą, może w tym leży cały problem – że w ogóle musiała używać siły.
Podczas czytania cały czas miałam wrażenie, jakby bohaterowie nie poruszali się do przodu sami (popychając przy okazji fabułę). Ale przesuwani przez autora na przezroczystych linkach, które w zamyśle miały być niewidoczne.
Tylko, że takie nie były. Bo kąt nawalił. Albo ktoś zepsuł oświetlenie.
I ze sztuczki magicznej zrobił się pokaz lalkarstwa.
Nie pomaga też pewnie bardzo słodki styl, zdrabniający i wyolbrzymiający na przemian. Normalni ludzie tak nie mówią! Więcej, normalni ludzie tak nie myślą!
Przynajmniej w mojej kulturze.
Bo bądźmy ze sobą szczerzy, na pewno patrzę na nią przez pryzmat własnej kultury. Mój mózg, przyzwyczajony do określonych przypraw i smaków, w obezwładniającej słodyczy dorayaki od razu dostrzega błąd. Który wcale nie musi być błędem. Ludzie mogą mieć czasem ochotę na więcej cukru.
Szczególnie, kiedy obtoczony jest taką ilością emocjonalnego ciepła.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego
Karolina Bogacka
Autor: Durian Sukegawa
Tytuł: „Kwiat wiśni i czerwona fasola”