Niby jak zwykle u Pilcha ironiczny dystans i szczere wyznania, literatura i futbol, a jednak jakiś sekret spod spodu przebija. Jaki? Możliwości bez liku.
„Trzeci dziennik” już 15 maja!
Maj 2017. We Francji wybory prezydenckie wygrywa Emmanuel Macron, a co ważniejsze następnego dnia Cracovia ma zmierzyć się z Arką Gdynia (co zresztą zakończy się dwubramkowym tryumfem krakowskiej drużyny). A Pilch? Początek wyjątkowo zimnej wiosny zastaje go w rodzinnej Wiśle. Szybko okazuje się, że rozmowy z matką znacznie lepiej prowadzi się przez telefon niż face to face, trochę z powodu postępującej matczynej głuchoty, trochę ze względu na psy, które w domu czują się wyjątkowo swobodnie. Pilch przechadza się zatem po okolicy ze srebrną obrączką na palcu, która uchodzi uwagi jego matki… a może raczej, której matka nie chce zauważyć…
Tak zaczyna się „Trzeci dziennik” Pilcha — obejmujący czas od maja 2017 do lipca 2018 — który zmienia reguły gry. O ile poprzednie tomy składały z tekstów na bieżąco publikowanych, o tyle najnowszy od początku do końca powstawał w ukryciu. Wreszcie ta starannie skomponowana i w skrytości szlifowana literacka bomba wybucha — czym nas zaskoczy?
Istotnie miałem przez ostatnie tygodnie silny głód fikcji, zjawisko przy pisaniu jakiegokolwiek diariusza oczywiste — zawsze marzysz o czym innym: szyjesz buty, chętniej szyłbyś garnitury; pieczesz ciastka, marzysz o pieczeniu chleba; piszesz powieść albo opowiadanie i męczy cię to i nudzi, i nie masz cierpliwości — ach, jak dobrze i płynnie pisałoby się dziennik, przebieg dni, i to dni wybranych, by się uwieczniało, o ogólne refleksje całość wzbogacało, jak spokojnie i jak harmonijnie by było! A tu wysilaj, człowiecze, mózgownicę nad fikcją, nie wiadomo w jakim kierunku idącą! I na odwrót: jak piszesz dziennik, czcze i marne zda ci się to zajęcie, codzienność i doraźność miałkim rzemiosło czynią, ach, na jakie zawrotne wysokości na skrzydłach fikcji by się wzleciało! (fragment książki)
Materiały prasowe: Wydawnictwo Literackie