Krakowska publiczność miała niedawno okazję obejrzeć występ artystów z baletu Cracovia Danza. „W starym kinie” to propozycja dla tych, którzy lubią wracać myślami do czasów dwudziestolecia międzywojennego bądź chcieliby ten okres lepiej poznać pod względem muzyki, atmosfery, strojów czy relacji między ludźmi. Widowisko z kostiumami Moniki Polak-Luścińskiej, w inscenizacji Romany Agnel, zachwyci nie tylko wielbicieli starego polskiego kina. Kolejna okazja już 3. grudnia!
Dziś piosenki pojawiają się jako hity i po miesiącu ustępują miejsca innym przebojom. Jak było dawniej? O tym wiemy wszyscy, ponieważ utwory są nadal znane, szanowane i wykorzystywane przy różnych okazjach. Dziś można powiedzieć, ze mamy do czynienia z muzycznym przemytem. Jesteśmy atakowani muzyka – czasem się na to zgadzamy, czasem tego nie zauważamy, a czasem nie mamy wyjścia – w każdym możliwym miejscu. W tramwaju ktoś słucha swojego ulubionego hip-hopu, który mimowolnie wydobywa się ze słuchawek. W galerii głośna muzyka rozrywkowa zachęca do szybszego dokonania wyboru i opuszczenia sklepu. A dawniej? Muzyka kojarzyła się z celebracją, z dobrowolnością, z występami na żywo lub towarzyszeniu klasycznym filmom.
Uwikłani w teraźniejszości docieramy na miejsce. Wychodząc z samochodu wyłączamy wraz z silnikiem radio. Opuszczając komunikację miejską zdejmujemy słuchawki. Artyści baletu Cracovia Danza mają nieco ponad godzinę czasu, żeby przenieść nas w okres dwudziestolecia międzywojennego. Czy im się to udaje? Bez problemu robią to w ciągu kilku pierwszych minut! I już zapominamy o hałasie, o zbyt głośnych rozmowach, o problemach tego dnia. Jesteśmy myślami zupełnie gdzie indziej, znajdujemy się w klubo-kawiarni, mamy eleganckie towarzystwo i chęć dołączenia się do roztańczonych par. Precyzja ruchów i idealne poczucie rytmu tancerzy sprawiają, ze jednak pozostajemy na swoich miejscach, nie mogąc oderwać od nich wzroku. Po chwili wciąga nas fabuła, zabawne wątki przedstawione za pomocą ruchu, gestów i mimiki. Kabaret i pantomima przeplatają się z imponującymi tańcami, wśród których znalazły się tango, walc czy charleston. I już zapominamy o całej zazdrości, ze my jesteśmy tu, a oni tam. Integrujemy się z resztą publiczności, nie mogąc się powstrzymać przed nuceniem takich szlagierów, jak Umówiłem się z nią na dziewiątą, Ada to nie wypada, Czy tutaj mieszka panna Agnieszka, Barbara czy Sex appeal. Szybkie zmiany strojów i nastrojów uniemożliwiają oderwanie się myślami od tego świata, który został przywołany na scenie. Kluczowy wątek – miłość, zdobywane kobiety i zaaferowani mężczyźni – okazuje się być uniwersalny niezależnie od epoki. A publiczność czuje się z pewnością wyjątkowo – ja mam piosenkę ze swoim imieniem, moja osoba towarzysząca ma swoją piosenkę, kto wie, czy artyści nie zadbali w tym względzie o każdego na widowni? 🙂
Autor recenzji: Agnieszka Wrońska
Teatr: Variete
Tytuł: W starym kinie
Inscenizacja: Romana Agnel
Scenografia: Monika Polak-Luścińska
Obsada: Tancerze baletu Cracovia Danza
Kostiumy: Monika Polak-Luścińska
Spektakl obejrzany dzięki uprzejmości Baletu Cracovia Danza.