„Znikająca ziemia” to debiutancka powieść Julii Phillips, przedstawiająca życie mieszkańców malowniczych, niezniszczonych przez człowieka terenów rosyjskiej Kamczatki. Dla uwiarygodnienia i stworzenia odpowiedniego obrazu tej części Rosji młoda autorka przeniosła się na pewien czas do kraju, rozmawiała z mieszkańcami, poznawała specyfikę ich myślenia i zwyczaje. Dbałość o szczegóły i dobra znajomość tematu przełożyła się na wierne odzwierciedlenie nastrojów i malownicze opisy.
Historia zaczyna się w momencie gdy Alona i Sofia, małoletnie siostry, córki młodej dziennikarki, spędzają kolejny wakacyjny dzień same w oczekiwaniu na powrót mamy z pracy. Tym razem pobyt na plaży nie kończy się powrotem do domu, ale uprowadzeniem przez nieznajomego. Od tego czasu prowadzone jest śledztwo, nagłaśniana jest sprawa, rozwieszane są zdjęcia wraz ze szczegółowym opisem wyglądu sióstr. Brak jakichkolwiek śladów sprawia, że policja prowadzi dochodzenie na coraz mniejszą skalę, mimo że o zajściu nadal mówi się bardzo dużo. W międzyczasie czytelnik ma okazję poznać różne osoby, których subtelne powiązanie ze sprawą z czasem się zarysowuje. Kolejne rozdziały, utworzone z nazw upływających miesięcy od czasu zaginięcia sióstr, to możliwość przyglądnięcia się konkretnym sytuacjom, przemyśleniom, wyborom dokonywanym przez bohaterów. Z tyłu głowy cały czas pozostaje pytanie, co się stało z dziewczynkami i jak zakończy się ich historia.
Informacja na okładce książki, mówiąca, że mamy do czynienia z thrillerem może być myląca – powieść jest raczej próbą nakreślenia sytuacji socjoekonomicznej mieszkańców oraz ich profili psychologicznych w połączeniu z malowniczymi opisami Kamczackiego krajobrazu. Osoby, które spodziewają się szybkich zwrotów akcji mogą czuć się rozczarowane spokojnym prowadzeniem przez autorkę po kolejnych miejscach i wydarzeniach. Ci natomiast, którzy przystąpią do lektury bez sprecyzowanych oczekiwań i konkretnych założeń, przeniosą się w nieznany na ogół, a ekscytujący świat. Po zakończeniu przygody może pozostać niedosyt, chęć zobaczenia dzikiej przyrody na własne oczy, doświadczenia tego klimatu, o którym była okazja przeczytać. Zanim się zorientowałam sprawdzałam ceny i terminy wycieczek na Kamczatkę, przeglądałam Internet pod kątem zdjęć i informacji na temat tego regionu. Mimo że każdy nowy rozdział umieszcza czytelnika w środku wydarzeń, nie tłumacząc zbyt wiele, tworzy się przywiązanie do bohaterów, chęć powrotu do ich przygód, poznania dalszego ciągu. Po przeczytaniu ostatniej strony chciałam od razu przejść ponownie do pierwszej, czułam, że tęsknię za poznanymi postaciami. Brak możliwości poznania dalszych wydarzeń spowodował, że chciałam raz jeszcze przeżyć te, które już znałam. Dodatkową korzyścią z ponownego przeczytania lektury byłoby bardziej precyzyjne poukładanie sobie w głowie zależności miedzy poszczególnymi bohaterami. Wprowadzonych postaci jest sporo, zorientowanie się w ich sytuacji i powiązaniach jest ułatwione dzięki zamieszczonemu na początku książki spisowi osób wraz z informacją, w jakich pozostają relacjach. Dobór imion bardzo uwiarygadnia historię i nadaje dodatkowego klimatu, nawet pies okazuje się nazywać zgodnie z rosyjskim przedmiotem.
Książka nie jest dla każdego, ale czytelnicy, którzy czują po tej recenzji, że są gotowi zaryzykować, mogą nią być urzeczeni. Polecam zwłaszcza na chłodniejsze, wolniej płynące dni, kiedy można dać się przenieść w ten odmienny od naszego klimat i zapomnieć na chwilę o codziennej rzeczywistości.
Autor recenzji: Agnieszka Wrońska
Tytuł: Znikająca ziemia
Autor: Julia Philips
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data premiery: 4 września 2019