Zadaniem prasy codziennej jest rzetelne informowanie na bieżąco o dziejących się wydarzeniach. W przypadku miesięczników rzetelność w dalszym ciągu jest jedną ze składowych misji, jednak informowanie o bieżących wydarzeniach zamienia raczej na ich krytykę lub analizę. Nie inaczej jest w przypadku Miesięcznika „Znak”.
Miesięcznik „Znak” wydawany jest w Polsce od ponad 70 lat. W dobie mody na media społecznościowe i narzekania na spadający odsetek osób, które sięgają po prasę czy też w ogóle czytają, to całkiem długi staż. Gazeta porusza tematy związane ze społeczeństwem, kulturą, religią i filozofią. Przy czym „Znak” nie boi się pisać o tematach trudnych i nie robi tego w sposób, który ma wywołać kontrowersje, a raczej zaprezentować pewne wydarzenia, które mają pozwolić spojrzeć na świat z szerszej perspektywy. Bieżący numer porusza między innymi problemy społeczności LGBT, pochyla się nad potęgą Chin czy rzuca sporo światła na pracę redaktorów.
Tematy dotyczące osób nieheteronormatywnych należą do tych budzących w naszym kraju sporo kontrowersji. Trudno zaprzeczyć, że współcześnie społeczność LGBT pojawia się bardzo często w kontekście politycznym. Dla nas jako społeczeństwa „zagadnienie” to jest dość trudne. Wciąż wykazujemy dużą dozę nietolerancji, a nawet agresji, a media społecznościowe zdają się ukazywać nasze najgorsze cechy, pełne są bowiem wyzwisk pod adresem osób o innej orientacji. „Znak” postanowił przedstawić historie rodziców osób o innej orientacji seksualnej. Znajdziemy w nim także opowieści gejów czy lesbijek, którzy dokonali coming outu, lub wprost przeciwnie, piszą o swoich obawach z nim związanych. Przeczytamy o problemach związanych z brakiem akceptacji ze strony najbliższych, czy otoczenia. W ten sposób możemy przekonać się z czym od strony społecznej muszą mierzyć się takie osoby, w jaki sposób reagują ich rodzice. Dla tych ostatnich jest to bardzo często szok, w „oswajaniu się” z tą myślą nie pomaga także narracja części kościoła czy członków sceny parlamentarnej. Wszystko to ukazuje jak długa jeszcze przed nami droga w zakresie akceptacji tego, co innego. To na pewno temat bardzo istotny, podjęty w sposób rzetelny.
Kolejnym zagadnieniem są Chiny i ich potęga, historia, obecnie sprawowana polityka oraz kontakty tego państwa ze Stanami Zjednoczonymi, oraz państwami zachodnimi. Nie pominięto również kwestii łamania praw człowieka, przemian ekonomicznych czy trudności, z którymi zmaga się ten kraj w zakresie różnic kulturowych. W lutowym miesięczniku sporo miejsca poświęcono również Biblii oraz odczytywaniu Pisma Świętego we fragmentach, które może przynieść sporo nieporozumień.
Dowiemy się także jakie trudy niesie ze sobą praca redaktora. Opowiada o nich między innymi Julianna Jonek-Springer. Redaktorka i wydawca uchyla rąbka kulis swojej pracy czy kontaktów z autorami. Elżbieta Kot przybliża nam z kolei różnice pomiędzy rolą redaktora prowadzącego i nabywającego. Współcześnie redaktor bardzo często musi łączyć swoją pracę z pracą handlowca, księgowego czy menadżera projektu.
Przyznaję, że bardzo zaciekawił mnie również artykuł „Osiem miesięcy ciemności” Łukasza Łozińskiego, który pochyla się nad książką „1939. Wojna? Jaka wojna?”. Wspomniana pozycja zawiera cytaty z różnego rodzaju materiałów m.in. fragmenty debat publicystycznych czy zapiski zwyczajnych ludzi, pochodzące z ostatnich 8 miesięcy II RP, czyli tuż przed wybuchem wojny. Książka pozwala dowiedzieć się więcej na temat mentalności ludzi tamtych czasów, przyjrzeć się temu, jak myśleli, o co się sprzeczali i zobaczyć, że w pewnych kwestiach niewiele się zmieniło, a w innych dokonaliśmy sporego progresu.
Lektura najnowszego miesięcznika była dla mnie więcej niż pouczająca, myślę, że to zapowiedź obiecującej przyjaźni pomiędzy mną a wspomnianym pismem.
Autor recenzji: Monika Matura