Władysław Studnicki. Jakie są Wasze pierwsze skojarzenia po usłyszeniu tego nazwiska? Dla jednych to wybitny polski myśliciel, który trafnie przewidział klęskę Września’39. Dla innych antysemita (zupełnie niesłusznie) i germanofil (słusznie, lecz należy pamiętać, że jego sympatie nigdy nie przeszkodziły mu w realnej ocenie sytuacji). Niestety, większości Polaków to nazwisko nie mówi zupełnie nic.
Władysław Studnicki to XX-wieczny Stańczyk, który nie tyle milcząco obserwuje drogę do narodowej katastrofy, co próbuje wykrzyczeć niepopularne prawdy ubrązowionym za życia przywódcom Polski. Przekraczał przy tym granice wszelkich historycznych i politycznych podziałów zachowując – tak niepopularny w Polsce – dystans wobec bieżącego konfliktu politycznego, który pozwalał mu w przeciwstawnych nurtach i stronnictwach, we wrogach jednych czy drugich, dostrzec wielkiego Polaka i pogląd służący sprawie polskiej.
Autor ten w swoich dziełach przestrzegał przed porażką w nadchodzącej wojnie światowej. Chcąc uchronić swoich rodaków przed krwawą zagładą namawiał do sojuszu z III Rzeszą, przez co przylgnęło do niego określenie – germanofil. Ale przede wszystkim był wnikliwym analitykiem i realistą politycznym. Gdybyśmy w 1939 posłuchali jego rad być może udałoby nam się uniknąć narodowej klęski i śmierci milionów obywateli.
Niestety postać ta została zepchnięta na margines. Władysław Studnicki umarł w zapomnieniu, które towarzyszy mu do tej pory. Autor ten doskonale wiedział jaką cenę przyjdzie mu zapłacić za swoje poglądy – „Nie boję się niepopularności” – powiedział. Jednak to przede wszystkim Polska straciła na jego zapomnieniu. Nie stać nas na to, żeby nie wyciągać lekcji z historii i wciąż powtarzać te same błędy.
Już niedługo w Wydawnictwie Nowej Konfederacji ukaże się książka Władysława Studnickiego „Polska za linią Curzona”.