Gdyby spytać, z czym kojarzą się nam święta Bożego Narodzenia, myślę że statystycznie najwięcej odpowiedzi dotyczyłoby rozmaicie nazywanego ciepła rodzinnych spotkań i/lub wielowiekowej tradycji, własnych rodzinnych mniejszych lub większych zwyczajów. Skąd to się wszystko jednak wzięło? Dlaczego w Waszej rodzinie zawsze spotykacie się na Wigilii w domu dziadków?, czemu uszka zawsze lepi ciocia Stasia, a prezenty zawsze rozdaje u Was wujek Mieciu?
Moc tradycji, rodzinnych przyzwyczajeń dziedziczy się i kopiuje czasem mimowolnie, nie myśląc o tym jak wiele, jak o wiele więcej nosimy w swoim życiu „nie do końca swojego”, a odziedziczonego od przeszłych pokoleń.
W naszym domu kochamy zarażać dzieci historiami z przeszłości. Uwielbiamy wspólnie przeglądać stare zdjęcia, opowiadać o zabawnych sytuacjach, które przydarzały się nam, naszym rodzicom czy dziadkom, odwiedzać skansensy, odczarowywać te zastygłe na starych pamiątkach postacie i nadawać im realny zapach, głos, kształt, myśli. Znając przeszłość swojej rodziny, słuchając historii o swoich przodkach, dzieci stają się bardziej świadomymi tego kim są, gdzie przynależą, skąd wzięło się w ich życiu to i tamto.
„Moja wielka rodzina, czyli dokąd sięgają nasze korzenie i czy przeszłość ma wpływ na przyszłość” to naprawdę wyjątkowa w swoim przekazie książka, która absolutnie powinna pojawić się w każdym domu! Pomoże Wam w fajny, prosty ale absolutnie nie banalny i nudny sposób opowiedzieć Waszym dzieciom czym jest drzewo genealogiczne (albo las drzew powiązanych ze sobą!), jak wielu mają prapradziadków, co możemy otrzymać od krewnych (i mowa tu nie tylko o fizycznych pamiątkach i kręconych włosach, które mają wszyscy od strony mamy); jak mogłoby wyglądać ich życie, gdyby ich przodek był np. sławnym aktorem lub mieszkał w innym kraju, albo… gdyby tata poznał inną mamę 😉
Dwoje kilku(nasto?)letnich bohaterów, dziewczynka i chłopiec prowadzą nas po kolejnych stronach, mówiących do odbiorcy równie mocno tekstem co obrazem, przynosząc za każdą kartką nowe zaskoczenia. Moją córkę najbardziej zafascynowała „złamana gałąź”, jaką w pewnych sytuacjach rysuje się na drzewie, opowiastka kiedy i jak niektórym „odcina się” ich korzenie, a także zobrazowanie ilości praprapradziadków jakie posiada 😉
Książka w naprawdę przepiękny, miły dla oka i ucha sposób pokazuje nam wszystkie „podarunki”, jakie otrzymaliśmy – my i nasze dzieci – od przeszłych pokoleń, począwszy od rozmaitych wynalazków różnych epok, po sprawdzony przepis na ciasto naszej prababci, od religii, języka jakim się posługujemy, po piegi na nosie i dom w którym mieszkamy, a który wybudowali nasi dziadkowie.
„Moja wielka rodzina” to książka o podarunkach. O darach, na które nie mieliśmy wpływu, na przyjęcie których nie godziliśmy się świadomie, na które na codzień nie spoglądamy jak na „prezenty” od przeszłości. I o tych darach jakie my sami możemy przekazać dalej, kolejnym pokoleniom.
Proste słowa, niezbyt wielka ilość tekstu, ale w magiczny sposób, przemawiające do dziecięcej wyobraźni, tajemnica przeszłości i przyszłości zamknięta w kilkudziesięciu stronach. Książka dość niepozorna, która mocno (pozytywnie) mnie zaskoczyła i wywarła niemałe wrażenie! Pozycja, która zainspirowała moją córkę do wielu nowych aktywności i projektów artystycznych 🙂 Publikacja, która z pewnością jest idealnym pomysłem na lekturę/ prezent świąteczny.
Mówić, że poznawanie przeszłości jest ważne, brzmi nieco sucho. Gdy pokażemy jednak dzieciom co konkretnie zawdzięczają tym „podarunkom” od przeszłych pokoleń i jak wielki wpływ oni sami mają na życie kolejnych, stanie się magia. Dzieci przy śniadaniu, lub zamiast przyłóżkowej bajki na dobranoc, mogą teraz zapytać „a opowiedz w co się lubiłaś bawić jak byłaś mała”. Ta książka naprawdę robi robotę.
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Babaryba za możliwość zrecenzowania książki.