Poniedziałek, bardziej niż którykolwiek inny dzień tygodnia, potrzebuje umilenia. W tym tygodniu na tę potrzebę odpowiedział Teatr Kwadrat, który przyjechał z Warszawy na dwa gościnne występy, niemal jeden po drugim. Publiczność zgromadzona na widowni Opery Krakowskiej, która miała przyjemność obejrzeć późniejszy ze spektakli, z pewnością przyzna, że aktorzy nie dali po sobie poznać zmęczenia, grając z profesjonalną lekkością. Za komediową warstwą spektaklu Małżeństwo do poprawki w reżyserii Andrzeja Nejmana dostrzec można było ważne przesłanie.
Głównych bohaterów – Thomasa (Paweł Małaszyński), autora popularnych, wątpliwej jakości kryminałów, oraz jego żonę Verę (Agnieszka Sienkiewicz) poznajemy w momencie największej dotąd kłótni, która może zakończyć się rozwodem. Akcja rozgrywa się w ich luksusowym domu, w którym podczas nieobecności Very doszło do kolejnej zdrady małżeńskiej. Gdy nieudolne, choć zabawne, tłumaczenia Thomasa nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, o pomoc zostaje poproszony Marcus (Andrzej Andrzejewski). Jego podwójna funkcja – zarówno przyjaciela rodziny, jak i prawnika broniącego Thomasa na polu zawodowym – stawia go w niezbyt komfortowej sytuacji. Gdy wydaje się, że i tym razem kryzys zostanie zażegnany, pojawia się Arlette (Ilona Chojnowska), profesjonalna pani prawnik wynajęta przez Verę. Po serii energetycznych, zabawnych scen dochodzi do wypadku, który wszystko zmienia. W szpitalu Thomas odzyskuje przytomność, tracąc pamięć o ostatnich 25 latach. Prośby o dostarczenie walkmana, nieufność w stosunku do telefonów komórkowych czy zachwyt nad nowością w postaci Coca-Coli zero wywołują uśmiechy na twarzach widzów. Po usilnych namowach Vera zgadza się przez jakiś czas dla dobra pacjenta ukrywać niewygodną prawdę na temat ich rozpadającego się małżeństwa. Dzięki temu dowiadujemy się, jaki Thomas był dawniej i dlaczego Vera się w nim zakochała. Przeczytanie fragmentów własnej książki wzbudza w głównym bohaterze gniew, odkrywa, że zdradził własne wartości, sprzedał się dla pieniędzy. Ma też pretensje do najbliższych, że go przed tym nie powstrzymali. Aspekt finansowy nie jest dla niego żadnym argumentem, chce wszystko oddać i przenieść się z żoną do Paryża, gdzie chciałby wynająć małe mieszkanie na poddaszu i skupić się na życiu duchowym oraz kulturalnym.
Motyw utraty pamięci przewijał się w książkach, filmach czy wreszcie spektaklach wielokrotnie. Tu wykorzystany został nie tylko do zmiany tempa akcji pierwszej części, ale również jako rozliczenie z próżnym życiem pełnym materialnego bogactwa. Zestawienie dwóch diametralnie różnych odsłon tego samego bohatera stanowi doskonałe tło do takiego porównania. Przed przemianą Thomas jest aroganckim, zdradzającym swoją żonę, nadużywającym alkoholu człowiekiem sukcesu. Po przemianie – uduchowionym, wrażliwym, nieco nieporadnym człowiekiem nastawionym na relacje z bliskimi. Nie jest to czarno-biały obraz, jednak ta druga wersja wywołuje bardziej pozytywne emocje.
Spektakl, który miałam przyjemność obejrzeć, spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem widowni. Entuzjastyczne reakcje towarzyszyły wszystkim zabawnym scenom, a ich nie brakowało. Gdy już wydawało się, że zakończenie jest oczywiste, na scenie zaistniał kolejny zwrot akcji. Gra aktorska była bardzo przekonująca. Scenariusz napisany został tak, żeby widz był spokojny, ale nieustannie zaciekawiony, rozbawiony, ale pozostawiony z refleksyjnymi myślami. Doskonała równowaga między wszystkimi elementami została zachowana, a poniedziałek uratowany.
Za możliwość obejrzenia spektaklu dziękuję Operze Krakowskiej.