„Legenda ludowa” to debiut literacki wychowanej w małej wsi na Lubelszczyźnie Karoliny Derkacz. Pierwotnie zaangażowana w scenariusze spektakli i kinematografię, sięgnęła w końcu po inny środek wyrazu, dający o wiele szersze możliwości twórcze, tworząc tym samym pierwszy tom z serii „Cuda wianki”, który pozwolił jej na sięgnięcie w najdalsze zakamarki wyobraźni.
Jak podaje okładkowa zapowiedź, „Legenda ludowa” to „niebanalne i cudownie absurdalne połączenie kryminału, fantastyki i słowiańskich wierzeń” i myślę, że nie można byłoby lepiej opisać tej książki. Cieszę się, że to właśnie przy tej lekturze miałam okazję spędzić halloweenowy wieczór, bowiem solidna dawka humoru, wilkołaków i diabła, który zostawia za sobą zapach siarki, to bez wątpienia idealny towarzysz tego święta. I choć słowiańskich wierzeń, na które najbardziej liczyłam, nie było aż tak dużo, jak można by się spodziewać, dodawały lekturze smaczku i wnosiły pewien magiczny a zarazem swojski klimat.
Główni bohaterowie – rodzina Sosnów – Zdzisław, jego żona Jadwiga oraz nastoletnia córka Barbara, przejawiająca daleko idącą niechęć do zwyczajów, chodząca własnymi drogami i dążąca raczej ku nowoczesności, w przeciwieństwie do swoich rodziców, to mieszanka wręcz wybuchowa. Sosnowie, po tym jak w ich rodzinnej wsi dochodzi do ataku wilkołaka (i to w dodatku seryjnego!), zostają wplątani w sieć intryg, a na dodatek znajdują się na celowniku przybyłego do miejscowości w celu wyjaśnienia sprawy komisarza Radzkina. Przybysz jest ekscentryczny, pochodzi z miasta, a na dodatek sprowadzony został przez nielubianego sołtysa, co sprawia, że mieszkańcy Wisłowic nie pałają do niego miłością. Wkrótce okazuje się, że nikt nie może czuć się przy nim bezpiecznie, bowiem stróż prawa bardzo poważnie podchodzi do swoich obowiązków i stara się tępić każdy przejaw łamania przepisów i nielegalnej działalności, czy to w postaci pędzenia bimbru czy leczenia ziołami.
Autorce udało się uchwycić charakter nieco prowincjonalnej wsi, w której wszyscy wiedzą wszystko, sąsiad kłóci się z sąsiadem, a jednocześnie jest skory do pomocy i oczywiście do wymiany najnowszych ploteczek. Coniedzielna msza nie przeszkadza mieszkańcom Wisłowic wierzyć w wilkołaki, chochoły i inne stworzenia obecne w „Bestiariuszu” i leczyć choroby u miejscowej tajemniczej Zielarki, która lata na miotle ze swoim dziwacznym kotem. Jednocześnie są oni absolutnymi przeciwnikami nowoczesności i miasta, które uosabia w ich oczach kompletny brak wartości i jest wręcz miejscem przez nich wyklętym. Wisłowice to społeczność, w której stereotypy i uprzedzenia mają się dobrze – miastowi, niewierzący i „obcy”, tak jak sołtys, dawny przyjaciel Zdzisława Sosny – Wiktor Nałęcki, to niegodni ich wspólnoty, raczej nieszanowani obywatele. Chociaż i wśród „swoich” nie brak sporów i waśni, które w dużej mierze są przedmiotem opowieści. Mamy całą plejadę postaci, od sołtysa, miejscowych pijaczków, zasiadających codziennie w knajpie i śledzących tam honorowe pojedynki, awanturników, księdza proboszcza, grabarza, lokalnego biznesmena i sklepik, w którym schodzą się mieszkańcy, w celu wymienienia wiadomości i opinii. Nie brak więc wzajemnych żali i zaszłości, które wpływają na relacje między mieszkańcami od pokoleń i doprowadzają do niejednej kłótni i bójki, jak np. ze znienawidzoną przez panią Sosnę panią Obszczydupką (!), która smali cholewki do Zdzisława.
Tym co z pewnością wyróżnia lekturę jest wspomniana absurdalność, połączenie sielankowej polskiej prowincji, pełnej zaściankowego myślenia, gdzie jedynym przejawem nowoczesności jest posiadanie telefonu, wykorzystywanego jedynie w sytuacji zagrożenia (jakby bez tego nie był najbardziej znienawidzoną rzeczą w każdym wisłowickim domu :D), przy jednoczesnym używaniu lamp naftowych i posiadaniu „wychodka” na zewnątrz, z kontrastem w postaci miastowego komisarza, który o wiele bardziej przypomina szeryfa z westernów w kowbojkach, z rewolwerem i wpiętą gwiazdą. Pełno tutaj wiary w zabobony, ludowe wierzenia i podania, nocą słychać stukot czarcich kopyt i czuć zapach siarki, a jednocześnie ksiądz proboszcz i wiara stanowią ostoję tradycji i wartości, wyznawanych przez mieszkańców, stanowiących o przynależności do nich. Liczni bohaterowie, ich wzajemne stosunki, intrygi, mające na celu wyjaśnienie zagadki wilkołaka, ale i innych skrywanych tajemnic, doprawione olbrzymią dawką humoru, tradycyjnych porzekadeł, podań i przysłów – wszystko to sprawia, że lektura w swoim nieco dziwacznym kształcie stanowi solidną dawkę humoru, doprawioną szczyptą tajemnicy i ludowych mądrości – w sam raz na coraz dłuższe, ciemne, jesienne wieczory.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu INITIUM
Autor recenzji: Katarzyna Rosół
Tytuł: Legenda ludowa
Autor: Karolina Derkacz
Wydawnictwo: INITIUM
Data premiery: 17.10.2022