Maria Peszek oddaje w ręce czytelników książkę, będącą spisem rozmów prowadzonych przez nią ze swoim ojcem Janem Peszkiem w latach 2017 – 2019. Ona jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych polskich artystek. Jedni ją uwielbiają, a drudzy nienawidzą. Ja jestem tak pośrodku. Na pewno szanuję jej wierność wyznawanym zasadom i odwagę w głośnym wyrażaniu swoich poglądów oraz od czasu do czasu lubię zanurzyć się w jej muzyce, bo jest naprawdę dobra. On jest wybitnym teatralnym, filmowym i telewizyjnym Aktorem, którego talent miałam okazję kilka razy podziwiać na deskach krakowskich scenach teatralnych i muszę przyznać, że młodsze pokolenie może się od niego jeszcze sporo nauczyć. Dlatego też wyszłam z założenia, że przedstawione w „Naku*wiam zen” historie z pewnością będą interesujące, być może kontrowersyjne, a na pewno prawdziwe niezależnie od tego, czy ta prawda się nam spodoba czy nie. I na pewno dostarczą nam wielu emocji.
Muszę przyznać, że całkowicie mnie ta książka zaskoczyła. Nastawiałam się na dialog, a może wręcz na dominację opowieści Marii (w końcu to ona w kryzysie życiowym i twórczym przychodzi do ojca po pomoc), a dostałam rozmowę, która składa się głównie z pytań Marii i rozbudowanych odpowiedzi Jana. Czuć, że Peszek senior uwielbia opowiadać i wracać wspomnieniami do dawnych wydarzeń, nawet tych, które niekoniecznie stanowią dla niego powód do dumy. Można przypuszczać, że podczas tej rozmowy, podobnie jak na scenie podczas spektaklu, chce błyszczeć i być w centrum uwagi, co jest zrozumiałe – w końcu jest wielkim artystą. A że opowiada bardzo interesująco, zakładam, że nikt nie będzie miał mu tego za złe. Dodatkowo mamy kilka czarnobiałych fotografii z rodzinnego albumu Peszków oraz fragmenty ze wspomnieniami Marii z dzieciństwa.
Peszkowie rozmawiają o wszystkim co jest dla nich ważne, o tym co wpłynęło na ich życie i życie najbliższych, ale również o rzeczach banalnych, rozładowujących napięcie i niewiele mądrego wnoszących do książki. Mamy więc opowieści o miłości, seksie, rodzinie, Bogu, zmysłowości, alkoholu, sztuce, jajecznicy i puszczanych bąkach 😉 Historie te dostarczają szeroką gamę emocji: począwszy od płaczu ze śmiechu (i to kilkukrotnie), po niedowierzanie, zaskoczenie, a kończąc na złości i łzach smutku. Czyta się je rewelacyjnie. Osobiście mam zaznaczonych kolorowymi karteczkami kilkadziesiąt ciekawych dla mnie fragmentów, do których z pewnością wrócę. Mimo, że po skończonej lekturze miałam mieszane odczucia co do tej książki, to na pewno mogę pozazdrości Marii relacji z ojcem. Bo trzeba pamiętać, że jest to jednak przede wszystkim rozmowa córki z ojcem, a dopiero później dwójki wybitnych performerów. Oboje są niesamowicie otwarci, gotowi pójść za sobą w ogień, ale również uszanować każdy swój wybór. Akceptują się ze wszystkimi zaletami i wadami. Nie oceniają, tylko starają się zrozumieć. Cokolwiek się wydarzy, oni pozostaną zawsze rodziną, w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Myślę, że Ci co liczą na szokujące i kontrowersyjne historie niestety się rozczarują. Będą też tacy, którzy nie zrozumieją opowiadanych historii, potraktują wybrane fragmenty zbyt dosłownie i osobiście będą doszukiwać się tanich sensacji i/lub obrażą się na Peszków. A będą i tacy (tu i ja należę), którzy będą czekali na kolejną książkę autorstwa Marii Peszek – tym razem wywiadu z mamą lub bratem Błażejem, który należy do moich ulubionych aktorów Starego Teatru w Krakowie. Widać, że Maria potrafi słuchać, zadawać celne pytania i wyciągać wnioski. Nie wiem czy prowadzone z ojcem rozmowy pomogły Marii przezwyciężyć kryzys, uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją problemy, ale na pewno dały kilka godzin świetnej i niebanalnej rozrywki czytelnikom.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: Naku*wiam zen
Autor: Maria Peszek
Wydawnictwo: Marginesy
Data premiery: 12.10.2022
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.