Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda życie na wielkich filmowych festiwalach poza kadrami z czerwonego dywanu i blaskiem fleszy? Ewa Szponar zabiera nas do Cannes, Wenecji i Berlina, by przybliżyć historię, panujące obyczaje i największe skandale wspomnianych festiwali.
W książce Fabryka splendoru przeczytamy o trzech najważniejszych festiwalach w Europie: Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji (Mostra Internazionale d’Arte Cinematografica di Venezia), Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, czyli po prostu Berlinale oraz Festiwalu Filmowym w Cannes (Festival de Cannes). Złoty Lew, Złoty Niedźwiedź i Złota Palma – trzy nagrody, które są marzeniem filmowców nie tylko z Europy, ale i z całego świata. Co dają? To nie tylko prestiż dla twórców, ale i szansa dla filmu – zamieszczenie na plakatach “laureat nagrody…” to gratka dla dystrybutorów oraz wabik dla publiczności pozwalający osiągnąć produkcji lepszy wynik frekwencyjny (choć, jak twierdzi np. Roman Gutek, te czasy coraz szybciej mijają). Dla filmu nagroda na jednym z tych trzech festiwali, to otwarcie drogi do kolejnych festiwalowych nagród, która może zakończyć się nominacją do Oscara.
Ewa Szponar porusza różne aspekty tych festiwali: od historii, przez zasady formalne (rodzaje konkursów, nagród, sekcje, procedury zgłaszania i wyboru filmów), dobór jury, najsłynniejszych wygranych i przegranych, po największe skandale. Jeśli ktoś śledzi festiwalowe życie w mediach, na pewno jest na bieżąco ze współczesnymi skandalami, ale sensacje sprzed kilkudziesięciu lat? A wtedy dopiero się działo! Protesty, przerwane seanse, obrażeni twórcy. Afery wybuchały nie tylko na tle obyczajowym (niektóre filmy w programie uznawane były za pornograficzne), ale przede wszystkim ideologicznym i politycznym. No i oczywiście artystycznym – tam, gdzie pojawia się rywalizacja, tam pojawia się poczucie niesprawiedliwości (jak Czerwony Kieślowskiego mógł przegrać z Pulp Fiction Tarantino?). te wszystkie ciekawostki znajdziemy właśnie w Fabryce splendoru.
Wiele o festiwalach autorka pisze z własnej perspektywy, na podstawie własnych wizyt na festiwalach jako dziennikarka. Dzięki temu nie tylko możemy doświadczyć przestrzeni, w jakiej odbywają się festiwale (a są to przestrzenie bardzo różne – bo jak porównać słoneczne Cannes, do zimowego Berlina?), ale także dowiedzieć się jak funkcjonują pokazy prasowe czy jak umówić wywiad z Bradem Pittem. Autorka często także posiłkuje się doświadczeniami innych krytyków filmowych tj. Grażyna Torbicka czy Jerzy Toeplitz i robi to znacznie częściej niż przywołuje zagranicznych krytyków, co pozwala Fabryce… uchwycić polskie spojrzenie na rynek festiwali filmowych. Zresztą osobny rozdział poświęcony jest obecności polskich filmów i polskich twórców na wielkich festiwalach. Jest też mała praktyczna dygresja – jak pojechać do Cannes i nie zbankrutować pisane z perspektywy dziennikarza (i trochę filmowca).
Dla mnie, związanej z branżą filmową (choć z wspomnianych festiwali uczestniczyłam tylko w Berlinale), książka to opowieść, od której ciężko się oderwać. Jakby rozmawiała się z najlepszą koleżanką, która relacjonuje to, co właśnie zobaczyła i uzupełnia o anegdotki swoich znajomych (nie można odmówić autorce przekopania wielkiej ilości źródeł, ale czyta się ją ). Ta książka to spotkanie przy aperolu we Włoszech albo szampanie na Lazurowym Wybrzeżu.
Dagmara Marcinek
Fabryka splendoru
Ewa Szponar
Wydawnictwo Czarne