Jak wydobyć się z niemocy, nie tylko twórczej, ale i życiowej? Między innymi o próbie wydostania się z nich jest spektakl „Strach i nędza” Bartosza Szydłowskiego.Sytuacja dość nietypowa, oto stajemy się jakby świadkiem tworzenia nowego spektaklu i niemocy z tym związanej. Próby opowiedzenia czegoś, ale nie wiadomo do końca, w jaki sposób. Jako widzowie w teatrze widzimy na co dzień efekt końcowy, a tym razem będziemy mogli być świadkami tworzenia. Tworzenia jednak dość bezowocnego, bo niezakończonego niczym więcej niż tylko procesem twórczym, ale czy aby na pewno?
Na scenie ujrzymy reżysera (Michał Czachor), który chce stworzyć nowe przedstawienie, jednak idzie mu to z trudem. Z trudnością tłumaczy również aktorom, co ma na myśli, co chce zaprezentować i jak. Nie przemawia to ani do aktorek – Marty Zięby i Angeliki Kurowskiej, ani do dramaturga Andrzeja Szeremety. Nieco lepiej idzie aktorom amatorom, których widzimy za pomocą telebimu. Ekran oddaje to, co dzieje się na drugiej scenie, której nie mamy okazji widzieć bezpośrednio, a właśnie za pomocą obrazu z kamery.
Nim rozpocznie się spektakl, po mikrofon sięga reżyser spektaklu – Bartosz Szydłowski, racząc nas pewnego rodzaju wstępem do przedstawienia. Opowiada o podziale społeczeństwa, o tym, że wcale nie musimy być po tej lub innej stronie. Możemy być gdzieś zupełnie indziej. Mówi też o nadziei, że to, co teraz, wcale nas nie definiuje i że możemy dać radę mimo trudności. Bije z tego nadzieja i sens, że uda się i tym razem, dla wszystkich strudzonych. A co na scenie? To nie jest proste przedstawienie, po wyjściu z niego możemy być skonsternowani i zastanawiać się, co właściwie autor miał na myśli. Jednak wspomniany wstęp może nakierować nas w pewne rejony interpretacyjne.
Zdaje się, że jesteśmy świadkami próby poskładania się na nowo. Dotyczy to zarówno prób reżysera, który próbuje ukończyć spektakl. Próba ta ostatecznie kończy się fiaskiem. Ale czy aby na pewno? Czy to, czego dowiaduje się o sobie reżyser, podczas procesu twórczego, nie ma znaczenia? Może bije z tego jakaś nadzieja, że mimo wszystko będzie dobrze? Głębi spektaklowi nadaje również obecność ojca reżysera, którego wypowiedzi słyszymy.
Próby interpretacji „Strachu i nędzy” wymykają się wszelkim ramom. Pewne jest jednak, że każdy zobaczy w nim coś innego. Bo każdy przynosi ze sobą do teatru inne doświadczenia. Dlatego interpretacje będą różnorakie w zależności od tego, jakie przeżycia były do tej pory naszym udziałem.
Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł: Strach i nędza
Scenariusz i reżyseria: Bartosz Szydłowski
Występują: Marta Zięba, Angelika Kurowska, Michał Czachor, Andrzej Szeremeta oraz Kazimierz Illukiewicz
oraz aktorzy-amatorzy