Uniwersum DC Comics właśnie wzbogaciło się o kolejnego kinowego bohatera w postaci Blue Beetle. Jak wypada skarabeusz na dużym ekranie?
Głównym bohaterem „Blue Beetle” jest Jaimie Reyes (Xolo Mariduena), który wraca do domu rodzinnego po skończeniu studiów. Chłopak postanawia zostać na dłużej, gdy dowiaduje się o chorobie ojca. Jednak zamiast intratnej posady w korporacji, przychodzi mu sprzątać hotel. Jego los odmienia się, kiedy poznaje Jenny Kord (Bruna Marquezine), dobrze sytuowaną dziedziczkę rodu, który trzęsie okolicą. Brzmi niczym scenariusz na telenowelę? Być może, za to z całą pewnością wykorzystano tę okazję do uczynienia z niej żartu. Do tego to właśnie za sprawą rzczonej Jenny bohater zyska nadludzkie moce, które będą wiązały się ze sporą zmianą jego życia. Przyniosą mu nie tylko szczęście, ale i straty.
Jak wypada bohater? Jest sympatyczny i niewinny, szczerze powiedziawszy to chyba najsympatyczniejszy bohater z uniwersum DC, a i w zestawieniu z Marvelem uplasowałby się wysoko. Warto też wspomnieć o rodzinie bohatera, która ma naprawdę duży potencjał humorystyczny. Babcia z giwerą i powstańczą przeszłością to jest coś! Siostra, która nieustannie dogryza bratu, czy rodzice, którzy wciąż przypominają, że bez względu na wszystko Reyes’owie się nie poddają, no i szalony wujek-haker. Rodzina to też motyw, który staje się jedną z najważniejszych wartości tej produkcji.
Fabuła nie jest może przesadnie skomplikowana i oprócz wątku romansowego to typowa walka dobra ze złem. Czy mi to jednak przeszkadzało, by dobrze się bawić? Ani trochę. To świetny film do tego, by oderwać się od codzienności i nieco wyluzować. Same efekty 4DX spisują się bardzo dobrze i przyznaję, że w przypadku tego rodzaju filmów warto wybrać właśnie ten rodzaj seansu, który pozwala nam na dodatkowe doznania. Ruszające się fotele, wiatr we włosach, a może woda? To wszystko tutaj znajdziemy. Dlatego, jeśli tylko mam taką możliwość wybieram właśnie seans w 4DX. Film mimo dość niskiego budżetu został wykonany z należytą dbałością. Być może rys psychologiczny czarnych charakterów nie jest przesadnie złożony, ale to też ostatecznie nie przeszkadza. Warto tylko uzbroić się w pewną dawkę dystansu i nastawić się na kino typowo rozrywkowe.
„Blue Beetle” nie odmieni kina superbohaterskiego, ani nie jest produkcją, którą koniecznie musicie zobaczyć. Sama postać głównego bohatera jest jednak na tyle sympatyczna, że warto mieć ją na oku, może jeszcze o nim usłyszymy w przyszłości. To dobra propozycja dla osób, które szukają niezobowiązującego i miłego dla oka seansu. Świetnie sprawdzi się, jako „rozluźniacz” po ciężkim dniu w pracy, albo w ramach weekendowego relaksu.
Autorka recenzji: Monika Matura
Tytuł: Blue Bettle
Premiera: 16 sierpnia 2023 (światowa) 18 sierpnia 2023 (polska premiera kinowa)
Za seans dziękuję Cinema City.