Uwielbiam emocjonujące, tajemnicze historie, z nutką humoru i romansu w tle, dlatego też z największą ekscytacją zabrałam się za lekturę powieści szpiegowskiej „Argylle”. I muszę przyznać, że jestem tą książką zachwycona. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie czytałam.
Czy syn przemytników narkotyków, wychowany w pogardzie dla wszelkiej władzy sprawdzi się w roli tajnego agenta CIA? Czy rzeczywiście jest tak wyjątkowy, jak myśli szefowa wywiadu Frances Coffey odpowiedzialna za jego rekrutację? Co jeśli tym razem jej przeczucie będzie błędne i skaże cały zespół na porażkę? Argylle ma niewiele ponad dwadzieścia lat i rzeczywistość, z którą musi się zmierzyć mocno różni się od tej, do której przywykł w tajskiej dżungli. Zadania, z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć są śmiertelnie niebezpieczne. Czy skrócony kurs szpiegowskiego rzemiosła okaże się wystarczający? Czy uda mu się zdobyć zaufanie kolegów z zespołu na czas i czy sam będzie umiał im zaufać w kluczowych momentach? Przeciwnik – Wasilij Fiederow stanowi realne zagrożenie dla światowej równowagi i Agencja nie może dopuścić, by spełnił swoją obietnicę dotyczącą zwrotu Bursztynowej Komnaty. Jeśli mu się to uda, ryzyko wybuchu kolejnej wojny będzie bardzo poważne. Agenci nie mają ani czasu ani miejsca na kolejny błędy. Muszą odnaleźć Bursztynową Komnatę przed Rosjanami. Czy im się uda?
Uważam, że „Argylle” jest naprawdę świetnym thrillerem szpiegowskim. Mamy tu zaskakujące zwroty akcji i niebezpieczeństwa czyhające na agentów niemal na każdym kroku. Zakończenie zaś jest naprawdę wstrząsające. Elly Conway nie oszczędza swoich bohaterów. Zespół po tej akcji wyjdzie podziurawiony jak dobry ser szwajcarski, a czytelnicy o słabszych nerwach i wrażliwi na drastyczne opisy z pewnością będą potrzebowali kilku chwil wytchnienia podczas lektury.
Pisząc o tej książce, warto wspomnieć, że autorka przenosi nas w różne zakątki świata. Razem z Argylle możemy poznać blaski i cienie życia w północnej Tajlandii, zachwycić się bulwarami oszałamiającego Monako czy malowniczymi monasterami na Górze Athos, by w końcu wylądować w ukrytej w polskich górach jaskini. Do tego mamy również wiele ciekawostek historycznych, politykę na najwyższych szczeblach i zdradę, której nikt się nie spodziewa.
Książka mimo, że ma ponad 500 stron czyta się niemalże sama. Dużym jej plusem są zabawne dialogi między droczącymi się świetnie wykreowanymi bohaterami. Czytając tę książkę prędzej czy później zaczynasz żałować, że to nie ciebie zwerbowała Coffey do zespołu. Kibicujesz bohaterom, kiedy wykonują powierzone im zadania, trzymasz kciuki za kiełkujące między nimi uczucia, ronisz łzy, kiedy coś idzie nie tak i jesteś cholernie zły, bo wiesz, że ktoś robi wszystkich (łącznie z Tobą) w konia. Polecam tę lekturę każdemu. I szczerze zazdroszczę tym, którzy są przed jej przeczytaniem. Mnie pozostaje już tylko udać się do kina na film „Argylle” w reżyserii Matthew Vaughna, o którym w ostatnim czasie było głośno. Podobno dla tych, którzy przeczytali książkę czeka nie lada niespodzianka.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: Argylle
Autor: Elly Conway
Wydawnictwo: Wydawnictwo Insignis
Data premiery: 24.01.2024
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Insignis