Czy można opowiedzieć uczciwie historię, w której ktoś kogoś zabił, a przy okazji jest się jej uczestnikiem i szczęśliwym (choć może nie do końca) posiadaczem torby z dwustu sześćdziesięcioma siedmioma dolarami? Może być trudno – szczególnie gdy należy się do rodziny, w której każdy kogoś zabił, a tobie przypadła rola detektywa. Do tego mordercą prawdopodobnie jest ktoś z twoich najbliższych. Ofiar niestety w kurorcie przybywa… I już wiesz, że nie wystarczy tylko udawać miłego, jeśli marzysz o tym, by wyjść cało z tego piekielnego zjazdu rodzinnego. Czy narratorowi Erniemu uda się ta sztuka, a do tego w taki sposób, byśmy my czytelnicy nie odgadli zbyt wcześnie, kto jest mordercą? Czy uda mu się wytropić mordercę, póki jeszcze nie jest za późno? A może to on jest tym, którego trzeba się bać? No i czy tytuł książki na pewno nie kłamie?
Jeśli znana policji w całej Australii rodzina Cunninghamów organizuje zjazd rodzinny w najbardziej odludnym ośrodku narciarskim w Australii, a do tego nadciąga potworna śnieżyca, to można się domyślić, że nie przyjechali tu tylko grać w rodzinne bingo. Pytanie tylko, dlaczego nie wyjechali z kurortu po pierwszym morderstwie? Czy będą siebie chronić nawzajem? Jakie ich tajemnice i wspomnienia z przeszłości wyjdą na jaw? Tego dowiecie się od Erniego, choć musicie być przygotowani na to, że będzie on czasami próbował nieźle się z wami zabawić, pomieszać tropy, ale zdarzy mu się też za dużo chlapnąć językiem. Musicie również wiedzieć, że z Cunninghamami nie ma nudy. To nie jest zwykła rodzina. Myślę, że każdy z czytelników szybko znajdzie swojego ulubionego członka familii Cunninghamów i będzie mu kibicował. Ja osobiście polubiłam miłośniczkę arkuszy w Excelu Katherine i inwestującą w piramidy finansowe aktywną Instagramerkę Lucy z bajecznym samochodem.
Uważam, że jeśli szukacie na wieczór zabawnej powieści kryminalnej i przy okazji jesteście fanami gry w bingo, to śmiało możecie sięgnąć po najnowszą książkę Benjamina Stevensona. Poczucie humoru autora (wielokrotnie nagradzanego stand-upera) jest z pewnością oryginalne i nieczęsto spotykane w literaturze. Choć dla najbardziej wytrawnych i wymagających czytelników kryminałów zaproponowana przez autora zagadka może okazać się zbyt prosta (szczególnie przy tylu podpowiedziach narratora), to mimo wszystko będzie to wartościowy wieczór. Ci, którzy marzą o napisaniu własnej książki z tego popularnego gatunku obowiązkowo powinni przeczytać „W mojej rodzinie każdy kogoś zabił”, bo jest tu zawartych wiele cennych rad. Przy okazji dowiecie się, jaką książkę warto zakupić na Amazonie za niecałe 2 dolary, zanim zasiądziecie do pisania.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: W mojej rodzinie każdy kogoś zabił
Autor: Benjamin Stevenson
Przełożyła: Grażyna Woźniak
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: 24.04.2024
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.