Beata Balogová przenosi czytelników i czytelniczki na pogranicze słowacko-węgierskie po II wojnie światowej. Jej powieść to kronika rodu silnych kobiet, które zamiast sreber, przekazują sobie z pokolenia na pokolenie imię Kornélia, wiedzę o ziołach i chorobach oraz pełne ciepła, a przy tym niepozbawione humoru historie o ludziach i otaczającym je świecie.
Kornélie to utrzymana w konwencji realizmu magicznego powieść o rodzinie, w której brakuje mężczyzn albo umierają zbyt młodo, o ludzkich przywarach i o zapadłej prowincji, której mimo wszystko nie omija wielka historia.
Fragment książki:
W każdej rodzinie kiełkuje jakaś opowieść. Bez niej rodzina jest jak popiół z papierosów, które powoli zabijały moją mamę, rozwiewa ją wiatr. Podczas uroczystości rodzinnych i na stypach opowiada się o różnych wydarzeniach, niekiedy zabawnych, stosownie do nastroju uczestników, ale do wielkiej opowieści łączącej losy kilku generacji nikt się nie garnie z obawy, że mógłby pominąć jakiś szczegół albo kogoś urazić, bo przy stole może siedzieć osoba, której przypisuje się upadek rodziny. Oprawca, alkoholik, egoista albo zdzira. Nie każdy musi się zgadzać z wyborem głównego bohatera albo utożsamiać z rolą przypisaną mu przez narratora. Niektórzy przechowują opowieść na końcu języka, jakby byli gotowi w odpowiedniej chwili coś do niej dodać. Podczas spotkań rodzinnych krewni wolą mówić o własnych chorobach albo o dzieciach, a opowieści wymagające zręcznego narratora dławią w gardle. Przełykają je jak ślinę i noszą w żołądku jak wieczny głód. Nie chcą czegoś wykrakać, sprowadzić fatum.
Mają nadzieję, że ktoś inny wykona za nich tę pracę, skompletuje fragmenty, wspomnienia, nadzieje i obawy. Zbierze rodzinne mity, drobne kłamstewka przekazywane z lekko ściągniętymi brwiami i prawdy, które miały zbawczą moc. Mają nadzieję, że poza domami, starymi zdjęciami i porcelaną zostawią coś jeszcze, co przetrwa dla kolejnych pokoleń. Liczą, że ktoś podejmie się tego niewdzięcznego zadania i od małego będzie gromadził materiał, tak jak mrówki zbierają okruszki. Bez opowieści nie mieliby się po co schodzić przy grobach na pierwszego listopada, bo zmarli nie mieliby już po co wracać, poza imionami nikt by niczego nie pamiętał. Cała, nawet najdalsza rodzina wiedziała, że pewnego dnia to zrobię. To było jak niepisana umowa bez możliwości wypowiedzenia: byłam zwolniona z kopania ogródka i pielenia, sprzątania, niemal wszystkich prac ręcznych, ale miałam zadanie, do którego nikt inny nie rościł sobie prawa. A ja od małego traktowałam je jako przywilej. Coś, co odróżniało mnie od pozostałych dzieci. Akt pisania cieszył się w naszej rodzinie ogromnym szacunkiem. Najpierw zapisywałam białą kredą słowa na betonowych schodach: Alma, család, méhecske, kutya. Później przyszła kolej na wiersze, małe ramoty dorastającej poetki. I wreszcie na listy do samej siebie mające ambicję pozostawić niezatarty ślad. Ach tak, tyle że aby spisać rodzinną opowieść, trzeba na poły się zestarzeć, a na poły pozostać dzieckiem. Mam za sobą wiele prób, ale za każdym razem słowa rozlewały się w nieujarzmione potoki, które co prawda bawiły najbliższych, ale nie wiązały historii rodzinnej w całość. Po latach podejmuję kolejną próbę, w końcu do tego zadania wyznaczyła mnie moja babcia. Moja opowieść z początku może niepokoić, ostatecznie jednak przynosi ukojenie. Jak w dzieciństwie, gdy mama smarowała spaloną skórę zsiadłym mlekiem. Nie wiem dokładnie, ile z tych wydarzeń, o których opowiem, naprawdę miało miejsce, a ile było tylko marzeniem sennym, jednym z tych, które czyhają na dzieci na pokrytych kurzem poddaszach i w rynnach.
O Autorce:
Beata Balogová – od 2014 roku redaktorka naczelna dziennika „SME”. Wcześniej redaktorka naczelna anglojęzycznego tygodnika „The Slovak Spectator”, do którego dołączyła w 2003 roku. Absolwentka Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku, gdzie w latach 2006 i 2007 studiowała dziennikarstwo. W latach 1994–1995 Stypendystka Fulbrighta na Uniwersytecie Missouri w Columbii (USA). W 2020 roku zdobyła Europejską Nagrodę Dziennikarską w kategorii Opinie i Komentarze. Kornélie to jej debiut prozatorski.
Więcej informacji na temat książki możecie znaleźć tutaj.
Patronat medialny: Instytut Słowacki, Słowacystka
Tłumaczenie książki zostało dofinansowane przez SLOLIA, Centre for Information on Literature in Bratislava
Wsparcie wydania: Konsul Honorowy Republiki Słowackiej w Polsce
Książka dostępna również w postaci ebooka (epub/mobi) pod ISBN: 978-83-66505-69-8
Materiały prasowe: Wydawnictwo Książkowe Klimaty