Ostatnie miesiące na polskiej scenie literackiej bez wątpienia należą do Tomasza Duszyńskiego. „Moje wielkie greckie morderstwo” okazało się jedną z najczęściej wybieranych przez Polaków książek na wakacje, gwarantując świetną rozrywkę przy kostce gorzkiej czekolady. Na szczęście dla czytelników autor ten nie został wybrany na ambasadora linii odzieżowej marki Rowek i mógł skupić się na pisaniu. Na owoce jego pracy nie trzeba było długo czekać. Powrót Konrada Cicheckiego i Anki Rzeckiej w mającym niedawno premierę kryminale pt. „W imię ojców” zachwyca wszystkich miłośników tego gatunku. Duszyński jest w życiowej formie!
Aspirant Anka Rzecka przyjeżdża do Lądka Zdroju pozbierać myśli po ostatnich wydarzeniach, odpocząć i przede wszystkim przygotować się do porodu. Niestety nie będzie jej to dane. W płynącej przez miasteczko rzece odnalezione zostają nagie i okaleczone zwłoki miejscowego małżeństwa. Ich młodszy syn zdołał ukryć się przed mordercą w pobliskiej szopie, starszy zaś zniknął bez śladu. Najprawdopodobniej został porwany przez sprawcę. Miejscowy komendant prosi o pomoc przy sprawie Ankę, a za jej pośrednictwem Konrada Cicheckiego, którzy mają doświadczenie w bardziej zaawansowanych poszukiwaniach. Komendant Koper wie, że trzeba wrócić do wydarzeń sprzed trzydziestu lat, kiedy miała miejsce identyczna zbrodnia w Lądku i podobnie jak teraz zaginął syn ofiar. Sprawę trzeba szybko przeanalizować i wyciągnąć właściwe wnioski. Wtedy mimo usilnych starań ówczesnego komisarza nie odnaleziono mordercy, dziecko na szczęście odnalazło się samo po kilku miesiącach. Czy teraz będzie podobnie? Czy sprawca powrócił? Czy Cichecki może czuć się bezpieczny? Śledczy sprzed 30 lat zaginął w tajemniczych okolicznościach…
Myślę, że w „W imię ojców” babcia Wiesia kradnie show i gdyby nie ona, to kto wie, jakby zakończyło się to śledztwo. Na szczęście nie dała się wykluczyć z zespołu i wniosła do niego całkiem sporo, a dzięki jej poczuciu humoru można było na chwilę zapomnieć, o jaką stawkę toczy się gra. No i warto dodać, że zna się całkiem nieźle na piłce nożnej. Chyba każdy chciałby mieć taką babcię. Oczywiście duet Cichecki i Rzecka nie zawodzą. Dogadują się ze sobą bezbłędnie, kto wie może coś z tego jeszcze się urodzi. Zabrakło mi trochę prokuratora Wąsowicza, no ale nie można mieć wszystkiego – ważne, że wzorowo zarekomendował tę dwójkę miejscowej policji.
Uważam, że dolnośląska seria z Konradem Cicheckim i Anką Rzecką naprawdę fajnie się rozkręca. Duszyński ma lekkie pióro, więc książkę czyta się błyskawicznie. Wszystko jest tu przemyślane i w odpowiednim momencie przedstawione. Teraźniejszość jest poprzecinana retrospekcjami ze śledztwa prowadzonego trzydzieści lat wcześniej przez miejscowego policjanta, komisarza Adriana Kuczkę. Trzeba mieć jednak na uwadze, że Duszyński potrafi zaskoczyć i wyprowadzić w pole czytelnika, dlatego też trzeba być czujnym cały czas, jeśli marzy się o rozwiązaniu zagadki samodzielnie. Zakończenie z pewnością zaskoczy wielu. Polecam każdemu. Książka jest idealna na nadchodzące jesienne wieczory. Tylko jeśli macie ochotę na kropelkę wiśnióweczki do lektury, to może łyknijcie zanim sięgniecie po książkę, bo jak już wciągniecie się w tę historię, to zapomnicie o bożym świecie.
PS. Jako, że marketing szeptany jest podobno najskuteczniejszy, to podczas mojej ostatniej wizyty w teatrze zadbałam o promocję tej książki, gdyby jednak ktoś ją mimo wszystko przegapił na księgarskich półkach.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: W imię ojców
Dolnośląska seria z Konradem Cicheckim i Anką Rzecką
Autor: Tomasz Duszyński
Wydawnictwo: Wydawnictwo Skarpa Warszawa
Data premiery: 11.09.2024
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawa