Para zakochanych (Sara i Marc) mieszka w nowoczesnym apartamencie w Hamburgu wraz z najlepszym przyjacielem mężczyzny – Henningiem. Od trzech lat nie tylko dzielą mieszkanie, ale też jeżdżą razem na wakacje i robią wspólne interesy. Można by było napisać, że jest to ciekawy i przy okazji ekscytujący układ, aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że dość nietypowy, gdyż troje w niektórych sytuacjach może oznacza tłum. Nie da się również ukryć, że wszystkich uczestników trójkąta łączą silne, choć niekoniecznie pozytywne emocje i więzi.
„Henning podarował mi mrok, a Sarah światłość i dopiero pomiędzy tymi dwoma skrajnościami poczułem się naprawdę jak w domu”.
Dlatego też, gdy w ich mieszkaniu dochodzi do brutalnej zbrodni, a Henning znika bez śladu, Sara i Marc stają się pierwszymi podejrzanymi w sprawie o morderstwo współlokatora. Wszystkie dowody zbrodni wskazują na nich. Para ląduje za kratkami. Czyżby któreś z nich zaczęło się dusić w tej relacji i postanowiło coś zmienić na własną rękę? A może zrobili to razem?
„Miłość potrafi zmienić ludzi w żałosne stworzenia, szczególnie mężczyzn. To zawsze oni przez nią świrują i robią pokręcone rzeczy, które dla kogoś o zdrowych zmysłach są zupełnie niezrozumiałe”.
Podczas policyjnego przesłuchania każde z nich opowiada swoją wersję wydarzeń, a nadkomisarz Bianca Rakow wraz z zespołem musi wyłapać, które z nich mówi prawdę lub udowodnić, że kłamią oboje. Czy policjantom uda się sprawić, by najmroczniejsze tajemnice Sarah, Marca i Henninga wypłynęły na powierzchnię? Czy któraś z przesłuchiwanych osób ulegnie presji i zmieni wersję wydarzeń, by uchronić siebie lub ukochaną osobę? A może ktoś ich wrabia?
„Współlokator” to jedna z tych książek, którą czyta się z zapartym tchem i w wielkim skupieniu. Za wszelką cenę chce się utrzeć nosa autorowi, który na wstępie założył, że żaden czytelnik nie ma szans odkryć tajemnicy i dowiedzieć się przed finałem, co takiego przydarzyło się Sarah, Marcowi i Henningowi. Uczciwie muszę przyznać, że mnie się nie udało. Takiego zakończenia, jakie zaserwował Linus Geschke, całkowicie się nie spodziewałam. Nie oznacza to, że wbiło mnie ono w fotel z okrzykiem „wow” na ustach. Wręcz przeciwnie – mocno mnie zirytowało. Długo się zastanawiałam, jak można było tę historię tak zdewastować. Musiałam, zgodnie z wyczytaną radą w książce wziąć trzy głębokie oddechy.
„Ze świeżym powietrzem w płucach świat od razu wydaje się mniej irytujący”.
Jestem jednak przekonana, że niektórym z pewnością takie zakończenie się spodoba, dlatego też polecam przeczytać i przekonać się samemu, co takiego wydarzyło się na Little Corn Island. To ta wyspa stała się epicentrum wybuchu, którego fala uderzeniowa dotarła aż do teraźniejszości…
Warto podkreślić, że Linus Geschke stworzył bardzo intrygujące i niejednoznaczne postaci. Z chęcią poznałabym zarówno Sarę, jak i Marca, aczkolwiek niekoniecznie chciałabym z nimi wyjechać na wakacje. Na pewno po lekturze tej książki wiem, że nie można lekceważyć drobnej kobiety z kokiem i nie każda bajka kończy się szczęśliwie. Troje to zdecydowanie o jedno za dużo!
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska
Tytuł: Współlokator
Autor: Linus Geschke
Przełożyła: Danuta Fryzowska
Wydawnictwo: Marginesy
Data premiery: 12.02.2025
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Marginesy.