Życie Agnieszki Osieckiej obrosło licznymi legendami już za jej życia, nic więc dziwnego, że tak bardzo interesuje nas jak żyła i kim była autorka takich przebojów jak „Niech żyje bal”, „Zielono mi” czy „A ja wolę moją mamę”. I choć bywa nazywana skandalistką czy alkoholiczką, nikt nie odmówi jej jednego – wyjątkowego talentu i charyzmy zarazem. We współpracy z Fundacją Okularnicy (nazwaną jej imieniem), nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka, został w tym roku wydany już IV tom „Dzienników i zapisków” odnoszący się do roku 1953.
„Życie ma swoje wybryki – i to cały jego wdzięk” pisała na początku 1953 roku Agnieszka Osiecka w swoim pamiętniku, nie wiedząc jeszcze co przyniesie kolejny rok. W tym czasie, mieszkając na powrót w Warszawie (w trakcie wojny przebywała z rodzicami w Austrii, do której zostali skierowani do pracy przymusowej), studiowała na Wydziale Dziennikarskim Uniwersytetu Warszawskiego. Wydaje się, że to ojciec Osieckiej miał na nią szczególnie silny wpływ: pochodzący z Belgradu kompozytor wpajał córce, by nie dała się podporządkować i myślała samodzielnie. Wychowana w inteligenckim domu, w którym odbywały się salony literackie, Agnieszka bardzo dbała o swój rozwój intelektualny i wykształcenie, co miało przełożenie na dobre wyniki w nauce. Chętnie też zdobytą wiedzą dzieliła się z rówieśnikami: prowadząc spotkania dyskusyjne, pomagała z materiałem prowadząc korepetycje dla „kolektywu”.
Od maja 1949 roku Osiecka regularnie pisała dziennik, wydawany zbiorami od 2013 roku. Jaki był dla niej ten, opisany w tomie IV, czyli 1953 rok? Na pewno przepełniony czasem gojenia się sercowych ran po nieszczęśliwej miłości do Jerzego Rajskiego, którego bohaterka znała jeszcze z czasów liceum. Okres nazwany przez poetkę „Rajszczyzną”, nawiązywał do także do znajomości z młodszym bratem ukochanego, Jankiem. Nastoletnia miłość okazała się być silnym zawodem, który Osiecka dosadnie podsumowała: „później przez wiele lat nie umiałam kochać tak prawdziwie”. Z czasem okazało się, że serce poetki nie jeden raz było złamane, a jej romanse (choćby ten najbardziej znany z Markiem Hłasko) stały się tematem licznych plotek i sensacji…
Lektura „Dzienników” to bezcenny wehikuł do nieodległych, a przecież zupełnie innych czasów. Lata pięćdziesiąte to z jednej strony okrutnie panujący stalinizm, a z drugiej moda na bikiniarzy (której zresztą uległa część znajomych Osieckiej). Niewątpliwie do naśladowania pozostaje aktywność intelektualna młodej Osieckiej: ilość przeczytanych lektur, obejrzanych spektakli i prowadzonych dysput filozoficznych jest imponująca choćby w kontekście niskiego współcześnie poziomu czytelnictwa. Także aura zaangażowanego studiowania, prowadzenia ożywionych rozmów wydaje się być jakby zamierzchła, ulotna… . Liczne cytaty, aluzje i odniesienia aż zachęcają, by sięgnąć po swoje źródła. Warte uwagi są także fragmenty krytyczne recenzujące rzeczywistość: od zachowań innych ludzi, po omawiane na zajęciach zagadnienia filozoficzne. Oprócz tego, w części pt. „Brudnopis” znajdują się pierwsze próby literackie Osieckiej: skany rękopisów, skreśleń i bazgrołów dowodzą ożywionego procesu twórczego, jednocześnie stając się ciekawym świadectwem warsztatu poetki.
Obok tego wszystkiego, co pojawia się oczami wyobraźni na hasło „OSIECKA”, dzięki „Dziennikom” mamy szansę poznać życie poetki w jej „zwyczajnym” wymiarze. Ona także umawiała się z kolegami do kina, uczyła całą noc do kolokwium czy miewała ból zęba. Jej młodość, osadzona w trudnych powojennych czasach, była w gruncie rzeczy pełna wybuchów śmiechu, „przyklapniętych humorów” i snów różnej treści. „Dzienniki” Osieckiej odsłaniają kulisy jej życia w czasach, gdy inni potrafili powiedzieć o niej „z wierzchu miód, w środku gorycz” i gdy nie jeden raz bywała „proszę pana na zakręcie”.
Upamiętnieniem Agnieszki Osieckiej zajmuje się Fundacja Okularnicy jej imienia, prowadzona przez córkę poetki, Agatę Passent: https://okularnicy.org.pl/
Autor recenzji: Małgorzata Świerad
Autor: Agnieszka Osiecka
Tytuł: Dzienniki i zapiski. Tom IV, 1953
Premiera: 2017
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka