Zdarza mi się wybierać książki sugerując się okładką. Czasem taki system się sprawdza czasem nie. Zabójcy. Jeden z niewielu Michała Wojtasika to właśnie taka książka – wybrana przeze mnie ze względu na okładkę. Jej klimat był słodką zapowiedzią historii jakie lubię. Fantastyka, elfy, magia, tajemnica i moc. Okładka (autorstwa Pawła Rosołka) przedstawia klęczącą, zakapturzoną postać w czarnym, długim płaszczu z dwoma mieczami przewieszonymi przez plecy z jedną ręką przy twarzy, a drugą wyciągniętą przed siebie w blasku magicznej kuli. Po prostu ideał. Niestety sama książka nie spełniła moich oczekiwań, chociaż trzeba podkreślić, że i tak jest dobra, biorąc pod uwagę fakt, że napisał ją dwunastolatek.
Zabójcy to historia czterech ras: elfów, ludzi, demonów i nekromantów. Główny bohater , młody elf, w obliczu zbliżającej się wojny z demonami i zagrożeniem wynikającym z ponownym ujawnieniem się nekromantów, dowiaduje się, że należy do nielicznych wybrańców. Elity elfów, potocznie nazywanych zabójcami, którzy dzięki uwarunkowaniom genetycznym posiedli niezwykłe umiejętności. Piętnastoletni Rouen będzie musiał zmierzyć się z nowymi wyzwaniami i obowiązkami. Elfy właśnie wyruszyły na swoją pierwszą wojnę.
Dopóki nie zorientowałam się, że autorem Zabójców jest dwunastolatek, to byłam lekko poirytowana manierą pisarską Wojtasika. Miałam wrażenie, że czasem logika zdań jest mocno naruszona, a fabuła nie ma swojego rytmu. To co w moich oczach przekreślałoby „dorosłego” pisarza, dziecku jestem w stanie wybaczyć i z dużym zainteresowaniem będę przyglądać się dalszym poczynaniom Wojtasika. Kto wie może rośnie nam nowy mistrz polskiej fantastyki.
Michał Wojtasik, Zabójcy. Tom I: Jeden z niewielu, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2012
recenzja: Aleksandra Karwala