Po „Seryjnym” przyszedł czas na „Puls”. John Lutz zabiera nas po raz kolejny w mroczny świat tajemnic, zbrodni, morderstw i nieobliczalnych zwyrodnialców. Trzeba nie lada wysiłku, by nadążyć za wyłaniającymi się na kolejnych kartach śladami, tropami i zagadkami, by nie odpaść po drodze, by nie dać się zwieść. Taki właśnie jest Lutz. Nieprzewidywalny.
Wątek mordercy powracającego po latach, lub kogoś kto stosuje dokładnie te same metody tortur i zostawia identyczne ślady zbrodni jest dość częsty w literaturze kryminału. Nie każdy potrafi użyć go tak, by finał nie był przewidywalny. W wypadku „Pulsu” udało się osiągnąć te stan. Stan napięcia. Stan tajemnicy. I stan grozy.
„Mam dziwne wrażenie, że zaraz wydarzy się coś złego”… Takie wrażenie towarzyszy czytelnikowi dość często podczas lektury „Pulsu”. Czyżby bestia sprzed lat znów zaatakowała? Jak to możliwe, że potwór, który podobno zginął w huraganie znów zbiera żniwo? A może to ktoś inny, kto stosuje te same metody? Pytań jest dużo. Zbyt wiele. A czasu jest zdecydowanie zbyt mało. Trzeba działać szybko nim morderca zaatakuje kolejną kobietę.
„Puls” to świetna książka dla miłośników mocnych kryminałów, silnych emocji i ciągłego napięcia. Dla tych, którzy uwielbiają składać całość z rozsypanych fragmentów, bo Lutz to specjalista od puzzli. Ale gdy już uda się osiągnąć efekt finalny i układanka jest kompletna czytelnik czuje się spełniony…
Marzena Rogozik
John Lutz
„Puls”
Prószyński i S-ka 2013