Nikt tak jak rodzice nie kocha umiejętności, ludzi, urządzeń wielofunkcyjnych – robot który przebierałby szybkobrudzące dzieci z jednoczesnym zmienieniem pieluchy, praniem ciuchów i zrobieniem obiadu w trakcie wirowania niestety! nie został jeszcze wynaleziony. Jako alternatywę proponuję zatem książki wielofunkcyjne, które prócz wytrenowania w dzieciach wielu umiejętności, przystępnego nabywania wiedzy z różnych dziedzin życia, zaciekawią na tyle mocno, że Ty- rodzicu zyskasz wiele wolnego czasu… na pranie i gotowanie!
Książki – encyklopedie obrazkowe o których tu mowa, są moim zdaniem (potwierdzonym wprawdzie tylko na jednym, żywym organizmie, ale za to niesłychanie wybrednym) najciekawszą formą lektury dla najmłodszych. Nazywane przeze mnie książkami z maksymalnym wykorzystaniem przestrzeni, zawierają niezbędne minimum tekstu (lub jego zupełny brak) i całą masę różnorakich obrazków porozrzucanych intensywnie na stronach. Kolorowe rysunki przyciągają wzrok małych czytelników, pozwalają z łatwością dostrzec różnice w kolorach i kształtach przedstawionych przedmiotów, ćwiczą ich spostrzegawczość, za każdym razem zwracając ich uwagę na inny szczegół, przez co książka ma naprawdę duże szanse by nie trafić w zakurzone kąty przez naprawdę długi czas.
Moja prywatna córka encyklopedie obrazkowe pokochała miłością niezwykłą od pierwszego wejrzenia. Gdy zatem w ofercie Wydawnictwa Wilga odnalazłam tego rodzaju książkę, będącą do tego pierwszym, dziecięcym słowniczkiem języka angielskiego, od razu wiedziałam, że stanie się ona w naszym domu hitem numer jeden. Co tu dużo mówić, jak się pomyślało, tak też się stało.
Rodzice są w pełni usatysfakcjonowani bo dziecina zgłębia wiedzę w dzisiejszych czasach tak niezbędną, a sam mały czytelnik ma niezłą zabawę w przeglądaniu, wyszukiwaniu i nazywaniu kolorowych, skategoryzowanych elementów. Grube kartki, idealne do wielokrotnego wertowania niewprawionymi jeszcze w przerzucaniu stron rączkami, zachwycają bogactwem rysunków z totalnie rozmaitych dziedzin i ich podpisami w języku polskim i angielskim tłumaczeniem. Prócz swobodnego oswajania się z językiem obcym, książka może być równie śmiało wykorzystywana do poszerzania horyzontów i wiedzy malucha jako takiej. Dziecko ma okazję poznać w niej m.in. cyfry od 1 do 10, kolory, części garderoby, gadżety wykorzystywane w kuchni, nazwy owoców, dyscypliny sportowe, rodzaje pojazdów, rozkład dnia. Prócz funkcji poznania, lektura wspiera umiejętności przyporządkowywania elementów świata do kategorii (typu: podział zwierząt na kategorie – zwierzęta na wsi, domowe, dzikie) i kojarzenie przedmiotów z określonym miejscem czy czasem (przykład: jakie są atrybuty charakteryzujące kolejne pory roku).
Mały czytelnik mając okazję rozwijać umiejętności nauki języka obcego, przy okazji rozwija również swoje słownictwo i wiedzę o świecie, uczy się skupienia, kojarzenia i spostrzegawczości.
Kolorowy słowniczek obrazkowy, tak prosty w swym pomyśle jest jedną z najbardziej udanych lektur dla najmłodszych, które z pełnym przekonaniem mogę polecić każdemu rodzicowi i każdemu stojącemu obecnie przed zakupowo-prezentowymi dylematami związanymi z Dniem Dziecka. Młodsze dzieci zainteresuje bogactwem kolorowych rysunków, które rodzic może pokazywać i wykorzystywać do opowiadania rozmaitych historii; nieco starszym czytelnikom pozwoli zaś uczyć się wymawiać i czytać pierwsze słowa w języku polskim, uczyć kategoryzowania przedmiotów, wspierać spostrzegawczość przez wyszukiwanie konkretnego rysunku, a z czasem zainteresować go również angielską wymową przedstawionych słówek. Bardzo porządnie wydana książka jest inwestycją na naprawdę wiele lat.
Autor recenzji: Agnieszka Jedynak
Tytuł: Pierwsze słowa. First words. Kolorowy słowniczek obrazkowy
Premiera: 29 marzec 2017
Wydawnictwo: Wilga