S.Barańczak
Ujawnione i wydane potajemnie. Miłosne listy, osobiste wyznania, poetyckie uniesienia. Sonety Shakespeare’a, czyli sto pięćdziesiąt cztery wiersze, których głównym bohaterem jest uczucie. Po raz pierwszy ujrzały światło dzienne w 1609 roku i mimo, że minęło już ponad czterysta lat nadal są największą literacką tajemnicą. Jedno jest pewne, nikt wcześniej tak pięknie nie pisał o miłości.
Czas mój jest wart coś, jeśli poświęcam go tobie (…)
Nawet kiedy cie nie ma, jesteś przy mnie stale
Gdziekolwiek bowiem staniesz, myśli z tobą stoją,
Wyruszysz – towarzyszą ci w najdalsze dale
Gdy zaś usną, twój obraz w oczach mych odżywa,
Aż serce i wzrok budzi ta wizja szczęśliwa (…)
Brak Ciebie jest przyczyną męki rozpaczy?
Aby dzień udobruchać, mówię mu, że w tobie
Słońce znajdzie zastępcę, gdy skryją się chmury
Nocy powiadam, gdy trwa w beznadziejnej żałobie,
Że lepiej od gwiazd złocisz wszelki mrok ponury (…)
Miłość do ciebie. Odtąd co we mnie, to twoje. (…)
Nie tylko miłość rządzi sonetami Shakespeare’a, jest także krzywdząca samotność
Lecz jeśli zapomnienia milsza Ci zasłona
Umrzyj samotnie, a twój obraz niech skona (…)
wciąż uciekający czas
Czas bowiem nie spoczywa (…)
Przed kosą czasu bowiem nic cię nie ustrzeże –
Prócz potomstwa: w nim przetrwasz, gdy Czas cię zabierze (…)
i wiecznie żywa poezja
Póki tchu w piersiach ludzki, póki w oczach wzroku –
Wiersz żyw będzie i tobie nie da zginąć w mroku (…)
Słowa Shakespeare’a w przekładzie Barańczaka zachwycają równie mocno jak oryginał. Tym razem nie trzeba wybierać, bo tłumaczenie jest wierne (w miarę możliwości) a zarazem piękne. Polski poeta doskonale oddaje klimat wierszy. Wydaje się, że pod tym względem nie ma sobie równych. Sam mówi, że tłumacz poezji tłumaczy nie tylko po to, aby dorównać i przewyższyć, aby oryginalnemu tekstowi złamać kręgosłup jego językowego i formalnego oporu, lecz również po to, aby poczuć dreszcz ekstazy w kręgosłupie własnym (…) dowiedzieć się tego w sposób absolutnie pewny można tylko przez sprawdzenie, czy podobne doznanie stanie się naszym udziałem, kiedy odtworzymy utwór w naszym własnym języku. Chyba nikt nie przypuszczał, że wiersze mistrza przełożone na język polski mogą wzbudzać tak wiele emocji. Translatorski talent Stanisława Barańczaka zapiera oddech – czegoś takiego, a raczej kogoś takiego, nie było chyba w dziejach nie tylko naszej poezji mówi Jan Błoński.
Bez wątpienia dech w piersiach zapierają same utwory. Nie da się jednoznacznie określić i scharakteryzować sonetów. Jest w nich wszystko. Szalona miłość, namiętność, lęk, złość, zagubienie. Doznania, bo to one są w tym wszystkim najważniejsze. One zostają z czytelnikiem na długo po lekturze i właśnie dlatego to (arcy)dzieło warto mieć w swojej biblioteczce.
Agnieszka Gałczyńska