Plastyka wysokiej próby, wyrafinowana estetyka i totalna wolność interpretacji To właśnie kryje się pod hasłem Materia Prima. Tegoroczna edycja festiwalu była równie udana, co ubiegłoroczna.
Droga do szczęścia usłana muzyką. Oorkaan – „Box Brothers”
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to co nazywamy drogą, jest wahaniem.
Franz Kafka
Cel w tym przypadku to szczęście. Droga w każdym momencie jest wahaniem. Między tym czy rzeczywiście warto się starać, żeby odkryć tajemnicę, czy lepiej postawić na ulotną przyjemność i żyć chwilą obecną. Wbrew wcześniejszym założeniom wygrywa to drugie. Ale w jakim stylu!
Historia czterej braci Skrzyniowskich (Najstarszy, Środkowy, Najmłodszy i Głupek) oraz ich wiernego przyjaciela Wielkiego Bębna. Wszyscy postanawiają wyruszyć w świat, aby odnaleźć szczęście. Na drodze stają im różne przeszkody: rzeka, wiatr, mur, wszystko wydaje się być przeciwko nim. Dzielnie dają sobie radę z przeciwnościami. W najgorszych momentach na ratunek przychodzi im muzyka. Droga do szczęścia okazuje się zbyt długa i wyczerpująca. Bracia postanawiają zawrócić. Kiedy docierają do domu, organizują wielką imprezę na cześć ukochanych dzwieków. Zaproszeni na nią zostają także widzowie.
Przez te sześćdziesiąt minut zostajemy wciągnięci w wyjątkowy świat dzwięków. Tworzy go czterech perkusistów, dla których muzyka nie ma żadnych tajemnic. Niels van Hoorn, Janwillem van der Poll, EricRobillard, René Spierings to oni sprawiają, że spektakl tworzy coś w rodzaju interaktywnego koncertu z udziałem widzów. Najbardziej zaskakuje to, że aktorzy nauczyli się kilku prostych fraz, które sprawnie wykorzystują podczas swojego show. Dzięki temu od razu wzbudzają sympatię u publiczności.
Spektakl jest perfekcyjnie zaplanowany, każdy dźwięk ma tu swoje miejsce i swój czas. Nic nie dzieje się bez przyczyny, a wszystko stanowi obraz największego szczęścia… pasjonata muzyki.
Akrobatyczny majstersztyk – Zimmermann & de Perrot „Chouf Ouchouf”
Prawdziwy artysta nie posiada dumy. Widzi on, że sztuka nie ma granic, czuje, jak bardzo daleki jest od swego celu, i podczas gdy inni podziwiają go, on sam boleje nad tym, że nie dotarł jeszcze do tego punktu, który ukazuje mu się w oddali, jak światło słońca.
Ludwig van Beethoven
Tak, o nich można powiedzieć, że są prawdziwymi artystami. Mimo, że wszyscy ich podziwiają, na ich twarzach rzadko gości uśmiech, zdecydowanie częściej skupienien i ten dziwny grymas – można to zrobić lepiej.
Zaczyna się od wesołego pokazu akrobatycznego w rytm współczesnych przebojów (zupełnie nie rozumiem dlaczego?!). Najlepsze akrobatyczne sztuczki na początek zakłócają teatralną koncepcję. Robawiona publiczność po dawce emocji z najwyższej półki nie ma ochoty skupiać się na idei spektaklu, zdecydowanie woli powtórkę popisów rodem z cyrkowego show.
Emocje opadają… Przed publicznością ukazują się coraz to nowe możliwości ludzkiego ciała. Wszystko po to, aby jak najwierniej odwzorować życie w Tangerze. Jak mówią sami aktorzy: Mieliśmy pomysł, aby przekazać oryginalną lokalizację tego miasta, zwróconego ku Europie, tego labiryntu, nostalgii za kosmopolityczną przeszłością, skonfrontowaną z bardzo inną teraźniejszością. Tak właśnie powstał Chouf Ouchouf (arabskie „spójrz, ale popatrz naprawdę uważnie!”). Czterdziestu akrobatów, w tym dwie kobiety. To co tworzą wspólnie, godne jest zachwytu. Lekkość, precyzja, a przy tym zdumiewająca siła. Szkoda tylko, że słowa piosenek wykonywanych przez artystów nie zostały przetłumaczone na język polski (napisy mogłyby dopełnić przekaz).
Wychodząc ze spektaklu jesteśmy przesyceni marokańską kulturą. Aż trudno uwierzyć, ze za drzwiami Małopolskiego Ogrodu Sztuki czeka na nas późna, chłodna polska jesień…
Agnieszka Gałczyńska