Podróż, Idy Fink, bierze się do ręki z szacunkiem, strachem, niepewnością.
Dwie Żydówki uciekają z getta w Zbarażu. Przywdziewają skórę kameleona. Aby przeżyć. Katarzyna to Joanna czyli Maria. Elżbieta to Jadwiga czyli Barbara. Pod osłoną nocy. Pod osłoną kapelusza.
Z getta do fabryki. Na wieś. Z pociągu do tramwaju. Pieszo. Polskojęzyczne. Nie niemieckojęzyczne. Przez Ren. Przez Men. W jednej sukience. Niewygodnych butach. Sen pozornym ukojeniem. Strach i lęk towarzyszem Podróży. Nie odstępuje Katarzyny i Elżbiety na krok. Czujność to drugie ja Joanny i Jadwigi. Maria i Barbara do perfekcji opanowały grę aktorską. Posterunek policji świadkiem horroru i nieoczekiwanego zbawienia. Strona sto dziewięćdziesiąt, trzeci dom od rogu, pod numerem sześć. Łza kręci się w oku.
W natłoku książek o Holokauście Podróż się rozmywa. Możliwe, że odporność wzrosła. Fragmenty w języku niemieckim zniechęcają. Brak tłumaczeń jest bezzasadny. O nie! Nie jest to proza krystaliczna czy pełne elegancji dzieło sztuki.
Jednak im więcej czasu mija od zakończenia lektury tym bardziej doceniam wyjątkowość wspomnień Idy Fink, która spogląda na Czytelnika z czarno-białych fotografii i chce zapomnieć. A wspomnienia nie pozwalają o sobie zapomnieć. Nie da się zapomnieć o tej przeszłości.
zuzek.
Ida Fink
1.11.1921 – 27.09.2011