Pan Potwór to druga część trylogii Dana Wellsa o sympatycznym nastolatku, który dość przypadkowo odnalazł swoje powołanie. Chociaż określenie „sympatyczny” w odniesieniu do młodzieńca, u którego stwierdzono antyspołeczne zaburzenia osobowości i obsesyjne zainteresowanie seryjnymi mordercami, może być pewnym nadużyciem.
John od kiedy dał się ponieść swojej drugiej naturze i wypuścił Pana Potwora, by ten pomógł mu w zabiciu demona, niecierpliwie wyglądał okazji, by znów móc ujawnić swoją drugą osobowość. Zabić. Coraz trudniej przychodziło mu przestrzeganie reguł, które miały ochronić jego i innych przed Panem Potworem. Pan Potwór domagał się, by znów stali się jedną całością. Gdy w miasteczku dochodzi do morderstw na młodych kobietach, John jest przekonany, że powrócił demon. I daje mu znaki, że wie. Wie, kim John jest i zaprasza go do uczty. W menu: krew, strach i śmierć.
Dan Wells postanowił z Nie jestem seryjnym mordercą zrobić serię i całkiem słusznie. Druga cześć książki potwierdza doskonały styl i wyczucie Wells’a. Połączenie pierwszoosobowej narracji, thrillera, kryminału i wątków jak z serialu z pogranicza fantastyki naukowej, dało zdumiewająco dobry efekt.
Dan Wells, Pan Potwór, Znak emotikon, Kraków 2012
recenzja: Aleksandra Karwala