Luis Sepúlveda, autor Lampy Aladyna i innych opowiadań wrzuca nas do niesamowitego świata. Zdaje się, że Dżin spełnił jego życzenie o byciu mistrzem słowa, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że każdy wyraz ma w jego opowiadaniach kika znaczeń, a równocześnie wszystko jest lekkie i zrozumiałe?
Lampa Aladyna i inne opowiadania to zbiór opowiadań równie różnych, co magicznych. Orientalna fantastyka, zwięzłość treści, różnorodność gatunków to nie jedyne zalety jego prozy. Pisarz bawi się baśniowością, jednym symbolem – lampą Aladyna – jest w stanie przenieść nas w świat perskich Baśni tysiąca i jednej nocy, by następnie zmieniać tematy, już nie tak magicznych, ale utrzymywać tę aurę. Więcej: jego stylizacja na wspomnienia (nawet jeśli dotyczą one bohaterów jego pozostałych książek) jest tak genialna, że po przeczytaniu opowiadań, gdyby ktoś poprosił nas o przypomnienie pięciu z nich pamiętamy tylko opowiadanie o lampie i kilka motywów. Jakby wszystko zlewało się w jedną całość- powieść, której akcja jest zawiązana na losowo wybranych wspomnieniach, które utknęły w naszej pamięci. To sprawia, że czujemy żal, że czas tak szybko płynie, a w naszej pamięci pozostaje tak niewiele z tych rzeczy, które nas spotkały. Klimat surrealistyczno-nostalgiczny.
Historie, jak to w utworach Sepúlvedy, są utrzymanie w tonie słodko-gorzkim. Jest bardzo życiowo, ale doprawione fantastyką, żebyśmy nie zaczęli zamartwiać się życiem. To idealne połączenie. Autor panuje nad czytelnikiem i jego emocjami do samego końca. Nie mam zamiaru psuć tej lektury i streszczać, o czym opowiadają souvenirs. Książka genialna, polecam!
Recenzja: Sabina Cielak