Przychodzi taki moment w życiu człowieka, kiedy ten patrzy w przeszłość. Przygląda się jej dokładnie pragnąc odkryć w niej swe korzenie. Autor Córki Kata Oliver Pötzsch zaglądając w przeszłość ujrzał katowski miecz. Okazał się być potomkiem jednego z najznakomitszych rodów, który na życie zarabiał upuszczając krew i łamiąc kości tym winnym i tym niewinnym.
W bawarskim miasteczku, które podupadło po wojnie trzydziestoletniej dochodzi do rytualnych mordów. Giną dzieci, a na ich ciałkach widnieje znak czarownic. Miejscowi notable nauczeni przykrym doświadczeniem zrobią wszystko, by słudzy diabła jak najszybciej spłonęli na stosie – poprzednie „polowanie na czarownice” skończyło się rzezią na niebywałą skalę, gdzie sąsiad oskarżał sąsiada o konszachty ze złem. Kat Kuisl będzie musiał uzyskać obciążające zeznania kobiety, która według niego nie jest niczemu winna, ale miasto znalazło już swojego kozła ofiarnego, a mechanizm przemocy ruszył z miejsca. Teraz kat z pomocą swojej córki i medyka musi rozwiązać tajemnice śmierci dzieci, zamienić miecz na zdrowy rozsądek. Przekonać ciemny motłoch, że owszem istnieje zło, ale nie koniecznie ma rogi i kopyta.
XVII wieczna Bawaria zobrazowana w książce Pötzscha to miejsce przesiąknięte korupcją, niezdrowymi układami, walką o przetrwanie i każda najmniejsza zmiana układu sił sprawia, że porządek rzeczy zaczyna niebezpiecznie się chwiać, jednym przynosząc fortunę, drugim nieszczęście. Córka Kata jest świetnie napisaną powieścią i nie dziwi fakt, że przez kilka tygodni nie schodziła z listy bestsellerów. Przede wszystkim to mądra książka opiewająca siłę rozumu, sprzeciwiająca się zastanym zasadą, które często bywały niesprawiedliwe. Dziś często też należałoby zamienić głupotę i brutalną siłę na spokój umysłu.
Recenzja: Aleksandra Karwala
Oliver Pötzsch, Córka Kata, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2011