„Kochankowie nie z tej ziemi” to lekka komedia okraszona angielskim humorem opowiadająca o miłości tu na ziemi, i tam poza nią. Perypedie dwóch małżeństw, z pozoru tylko bardzo podobnych do siebie zobaczyć można w spektaklu na podstawie „Przyjaznych dusz” Pam Valentine w Teatrze Bagatela.
Cała historia rozgrywa się w małym przytulnym domku pod Londynem. Mieszka w nim pewne małżeństwo z kiluletnim stażem: Jack i Susie Cameron. Nagle do ich pokoju wkracza agent nieruchomości Marc Webster i …proponuje kupno tego domu innej parze – świeżo poślubionym młodym małżonkom.Wiemy, że nic już nie będzie takie jak myśleliśmy. Gospodarze tak naprawdę są…duchami, które po śmierci nadal mieszkają 'u siebie’. Nasi bohaterowie zginęli w wypadku we Włoszech, ale jako że Jack nawet po śmierci pozostał zatwardziałym ateistą, małżonkowie nie mogą dostać się do Nieba.
Z początku zszokowani zaistniałą sytuacją, z czasem przywiązują się do nowych lokatorów i zaczynają „żyć” ich życiem. Wspierają ich i przeżywają razem z nimi ich radości i troski. Jack, który kiedyś pisał kryminały pomaga Simonowi dokończyć powieść, Susi natomiast wspiera ciężarną Mary. Duchy dostrzegają odbicie samych siebie sprzed lat…
To oni właśnie obserwując świat z boku, komentując zachowania śmiertelników, wspominając swoje dawne życie skłaniją nas do refleksji nad sensem miłości i przemijaniem.
Do tego wszystkiego groteskowe sytuacje, cięte riposty i świetna gra aktorska.
Jedyne co można zarzucić tej sztuce, to fakt, że po wyjściu z teatru nie zapadła w pamieć, a niektóre gagi były zbyt przewidywalne.
Niemniej jednak jest to ciepły, pełen prawdy i humoru spektakl.
Komizm sytuacyjny wywołał u mnie kilkakrotnie parsknięcie śmiechem…i o to chyba właśnie chodzi w komediach – żeby się dobrze bawić.
Tłumaczenie: Elżbieta Woźniak
Reżyseria: Piotr Urbaniak
Scenografia: Joanna Schoen
Występują: Karolina Chapko, Ewa Mitoń, Magdalena Walach, Marek Bogucki, Przemysław Redkowski/Sebastian Oberc, Dariusz Starczewski, Adam Szarek.
Spektakl zobaczyłam dzięki uprzejmości Teatru Bagatela.
Paulina Galisz