3 marca mija 70. rocznica likwidacji krakowskiego getta. Z tej okazji przypominamy o niezwykłej książce, Aptece w getcie krakowskim Tadeusza Pankiewicza. Pankiewicz patrząc na rozgrywającą się pod oknami apteki tragedię krakowskich Żydów uratował ich od niepamięci – spisał wiernie dzieje getta. Książka opublikowana po raz pierwszy w 1947 r. W maju 2013 roku do księgarń trafi angielskie tłumaczenie książki, przygotowane przez Wydawnictwo Literackie.
Tadeusz Pankiewicz pracował i mieszkał przez dwa i pół roku w getcie. Przeżył wszystkie etapy jego istnienia: od zamknięcia bram i pierwszych szykan, poprzez wysiedlenia, coraz groźniejsze i okrutniej przeprowadzane, aż po zupełną likwidację. W ciągu tego czasu apteka „Pod Orłem” pełniła – oprócz normalnych swych funkcji, które z czasem coraz bardziej się kurczyły – rolę azylu i punktu kontaktowego dwu światów: zamkniętej w murach ludności żydowskiej i „wolnej”, żyjącej poza nimi; jej personel zaś stał się łącznikiem między tymi dwoma światami. Tu można było przeczytać ostatnie wiadomości z frontu, zapoznać się z treścią prasy podziemnej, znaleźć schronienie podczas nocnych aresztowań. Tu zostawiano listy i paczki dla osób mieszkających po stronie aryjskiej jak również odbierano od nich wiadomości i przesyłki. Ci nieliczni mieszkańcy getta, którzy zdołali przeżyć okrutny czas wojny, zachowali do dziś we wdzięcznej pamięci aptekę „Pod Orłem” i jej właściciela.
Tadeusz Pankiewicz
Apteka w getcie krakowskim
Wydawnictwo Literackie
cena 34,90 zł
Życie w getcie stawało się coraz bardziej nerwowe. Likwidacja wisiała w powietrzu. Co dzień ktoś odchodził. Ludzie stale żegnali się ze sobą, opuszczano własne mieszkania, zabierając tylko małe wartościowe przedmioty. Na OD co dzień od wczesnych godzin do późnej nocy urzędują niemieccy referenci do spraw żydowskich, zapisują stosy papierów, robią meldunki, piszą raporty z przesłuchania więźniów siedzących w więzieniu w getcie. Z getta prawie każdego dnia ktoś ucieka. Sklepy powoli nikną. Nie robi się już zapasów, te zaś, które są, szybko się kończą. Ludzie żyją dosłownie z dnia na dzień. (…) 13 marca 1943 roku o godzinie jedenastej przed południem Judenrat na rozkaz dowódcy SS-Obergruppenführera Schernera podaje do wiadomości, że do godziny piętnastej wszyscy mieszkańcy getta A mają odmaszerować do obozu w Płaszowie, a następnego dnia Żydzi z getta B będą kierowani do placówek Ostbahnu. (…)
Opróżnione z rzeczy kamienice świecą pustkami, na placach, po ślepych uliczkach i po obszernych podworcach wznoszą się czasem na wysokość piętra stare, nie nadające się do niczego meble, rosną sterty starego żelastwa. Na placu Zgody niszczeje nieprzeliczona ilość szaf, stołów, kredensów i innych mebli, przenoszonych nie wiadomo już po raz który z miejsca na miejsce. Raz dano rozkaz opróżnienia kamienicy pełnej mebli w przeciągu dwóch godzin. Rzecz normalnie niewykonalna. Wykonano ją jednak pod osobistym kierunkiem Ritschka, który chcąc zademonstrować swoją gorliwość, kazał meble zrzucać z pięter. Spadały stoły, szafy, łóżka i z hałasem rozbijały się na bruku. Niszczono rzeczy w nieprawdopodobny sposób, byle tylko wykonać głupie rozporządzenie.
(fragmenty książki)