W głowie dyskoteka trwa
Taniec wątki rwie
A w tańcu Ciebie chcę
Rozum jak po głębszych dwóch
A myśli plączą się
I kroki mylą znów
Monika Brodka – Szysza
Niepokorni Oni
Niepokorni… trafna nazwa jak na jeden z juwenaliowych koncertów. Mimo, że w tym wypadku ma oznaczać alternatywę sceny muzycznej, częściej kojarzy się z widokiem niesfornego studenta, oddającego się uciechom święta żaków.
Jak co roku, Niepokorni przyciągają tłumy. Szczególnie zadowoleni wydają się Ci, którzy (najczęściej z powodu braku biletów) nie przekroczyli bram sceny plenerowej pod Żaczkiem, za to znaleźli swoje miejsce na pobliskiej trawce i bawią się lepiej niż strudzeni staniem w kolejce do wejścia koledzy. Muzykę w końcu słychać wszędzie…
W ubiegłym roku prawdziwym Niepokornym okazał się Czesław Mozil. Dumnie dotrzymywali mu kroku Please the trees, Hatifnats, Bad Light District, Dagadana i Low-cut. Zaszczytny tytuł (podobno pechowego) roku 2013 otrzymali Duch, Peter J. Birch & The River Boat Band, George Dorn Screams, Hurricane Dean oraz gwiazda wieczoru – Monika Brodka. To na nią wszyscy czekali! Kiedy się pojawiła, tysiące oczu zwróciło się w kierunku sceny, czego nie można powiedzieć o poprzednich wykonawcach. Ich muzyczny czas wypełniły masowe pielgrzymki. Studenci ginęli w nieznanych okolicznościach i pojawiali się najczęściej z magicznym kubeczkiem w prawej dłoni, który szybko okazywał się lepszą rozrywką, niż alternatywne rytmy.
Niepokorna Ona
Monika Brodka. Dziewczyna z Żywca. Finalistka trzeciej edycji Idola. Poznaliśmy ją jako gwiazdkę wykreowaną przez show Polsatu. Dziś kojarzona jest z jednym z najlepszych młodych polskich głosów i niebanalną muzyką. Ta drobna góralka, jak nikt inny potrafi walczyć o swoje. Sama o sobie mówi: Nie zapomniałam skąd pochodzę (…) gram na skrzypcach, jednak z pewnością rytmy i produkcja bardziej pasują do miasta. To niezwykły soul – mój góralski charakter plus nowoczesne brzmienie „urban”.
Jedno jest pewne, głos Moniki Brodki jak ulał pasuje do Krakowskich Juwenaliów!
Zaczyna spokojnie, by stopniowo rozkręcać tempo. Krzyżówka dnia jak się okazuje wcale nie jest prosta, Varsovie porywają do tańca, Saute pieści szeptem i krzykiem, oczywiście w pięciu smakach. To one sprawiają, że Brodka ma dość wysokich obcasów i Grande wykonuje na bosaka. Prawdziwą perełką są stare-nowe przeboje. Dziewczyna mojego chłopaka w wydaniu: Juwenalia 2013 zasługuje na piątkę, a nawet szóstkę z plusem.
Brodka zaskakuje skromnością, uśmiechem i brakiem zmęczenia. Mimo, 11-godzinnej podróży z Sopotu na scenie czuje się jak ryba w wodzie. Daje energię, która do niej wraca, w końcu nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz gra na Krakowskich Juwenaliach. Słuchają jej wszyscy. Ci przed sceną, za ogrodzeniem, a nawet mieszkańcy pobliskich akademików, wyciągając szyje (a nawet całe tułowia) przez otwarte okna. Publiczność zasadniczo dzieli się na tym zniesmaczonych jakością przekazu z telebimu i zakazem fotografowania oraz na tych, którzy w optymistycznych pląsach śpiewają głośniej, niż sama artystka. Po takim koncercie nazajutrz w każdej głowie z pewnością pojawi się bożek voodoo.
Elektryzująca, niebanalna, eksperymentalna. Taka jest Monika Brodka. Abstrakcyjne teksty, alternatywna muzyka, niesamowity klimat. Właśnie za to, należy jej się tytuł Najbardziej Niepokornego Artysty na Krakowskich Juwenaliach.
/A.Gałczyńska/