Na ten seans każdy kinomaniak powinien gratis dostawać kolorowego drinka z palemką. Iście rajski obrazek. Słońce, ciepły piasek, czyste morze. Skaliste wybrzeże Australii skutecznie odrywa nas od codziennych obowiązków w stronę upragnionych wakacji.
Na bezludnej wyspie spotykamy dwie dojrzałe kobiety: Lil i Roz. Piękne, doświadczone, zadowolone z siebie. Nigdy się nie rozstawały, po prostu nie mogły bez siebie wytrzymać. Nawet kiedy założyły już własne rodziny, zostały sąsiadkami, żeby zawsze mogły ze sobą porozmawiać w cztery oczy. Tak jest do dziś, kiedy czas wolny spędzają wspólnie, podziwiając młodych bogów – swoich synów.
Nic nie zapowiada zmian w ich życiu. Wystarczył jeden pocałunek, aby życie piątki osób zmieniło się o 180 stopni. Idealne matki okazują się obiektem pożądania dorastających synów. Poczucie zakłopotania z racji uwiedzenie potomka najlepszej przyjaciółki na początku jest ogromne, jednak później dla obu pań zamienia się w prawdziwe serum dla ducha.
Kobiety, dawno po czterdziestce układają sobie życie na nowo. Kochają, pragną, pożądają… Nie są w stanie wyrwać się z błędnego koła młodzieńczych fascynacji. Te, okazują się lekarstwem na cały świat, a co najważniejsze – nie niszczą kobiecej przyjaźni, tylko ją wzmacniają! Tak, to ona zasługuje tu na największą uwagę. Dojrzała, szczera, lojalna, potrafiąca wybaczać. Przyjaźń ponad wszystko…
Kult ciała to motyw przewodni tej produkcji. Bohaterowie są piękni, wysportowani, zadbani. Nawet dojrzałe już kobiety chwalą się sylwetkami modelek, a ich synowie najlepszych surferów na świecie. Nagość dominuje, ale nie razi po oczach. Starość ucieka, tak długo jak to tylko możliwe, skrywa się pod wielkimi kapeluszami i ciemnymi okularami.
Na uwagę zasługuje gra głównych bohaterek – Lil (Naomi Watts) oraz Roz (Robin Wright). Są odważne, zdecydowane, nie boją się odsłaniać swoich ciał, dojrzałych twarzy, zmarszczek. Młodzi – Ian (Xavier Samuel) i Tom (James Frecheville) są tu tylko dodatkiem do kobiecych kreacji.
Wszystko to składa się na mało realny obraz całej historii, trochę jak z góry Olimp, czy rajskich opowieści. Film Idealne matki dostarcza przyjemności, chwili relaksu, ale o głębszej zadumie nie ma co marzyć.
Produkcja kinowa Anne Fontaine, powstała na podstawie opowiadania Dwie kobiety Doris Lessing, nie jest studium ludzkiej psychiki, a szkoda. Mógł powstać ciekawy melodramat, ale zrodziła się kolejna lekka komedia na upalne dni we dwoje – tym razem nie z życiowym partnerem, a z najlepszą przyjaciółką.
/A.Gałczyńska/
Film obejrzałam dzięki uprzejmości kina ARS.