„Przywyknąć, zdaniem babci Stasi to najlepsze wyjście bez konieczności wychodzenia z domu. Można oczywiście nie przywykać i nie wychodzić, dodawała teatralnym szeptem, rzucając wymowne spojrzenie na męża. Ale co to za życie! Ciągle narzekać na te same pierdoły”…
Kiedy świat głównej bohaterki z najnowszej książki Izabeli Sowy „Azyl” zostaje wywrócony do góry nogami – ona ucieka. Do arkadii z dzieciństwa. Ucieka by szukać prawdy o sobie. Musi na nowo wypracować swój świat wartości, życiowych wyborów i ideałów. Jednak już tu, na miejscu zamiast skupiać się na sobie, niemal natychmiast zostaje wciągnięta (i wciągnąć się daje)
w rzeczywistości innych spotkanych tam osób. Już wkrótce stają się dla siebie czymś w rodzaju grupy wsparcia.
Poznanie innego człowieka uzmysławia wiele życiowych prawd. Jednocześnie i pozwala uśmierzyć poczucie samotności. Dlaczego tak jest? W języku filozofii dialogu podstawą kontaktu jest kategoria spotkania z Obcym, rozumianym oczywiście szeroko. Oznacza to doświadczenie „obecności twarzy” – relacją z drugim, odmiennym człowiekiem. Obecność twarzy – nieskończoność Innego – jest ogołoceniem i… rozkazem, który każe mi rozkazywać. Dlatego relacja z innym człowiekiem poniekąd kwestionuje moją wolność, wzywa mnie przez Innego do odpowiedzialności. Jest słowem, które sprawia, że wyzbywam się tego, co posiadam, a co zamyka mnie w sobie, które wypowiada świat obiektywny i wspólny. W efekcie Inny staje się dla mnie pewnego rodzaju zagrożeniem. Z drugiej strony, także i tym, co odczuła nasza bohaterka. Mianowicie, szansą na odkrycie własnego, zintegrowanego wyobcowania. Dzięki autentyczności jaką wkłada w relacje ze spotkań to właśnie z nich będzie czerpać mądrość, energię i siłę zyskując w końcu to co najważniejsze – Pogodzenie.
Recenzowała Sylwia Lewińska
„Azyl” Izabela Sowa, Wydawnictwo Znak