Siła przyzwyczajenia to najnowsza propozycja Sceny STU. Spektakl na podstawie dramatu Thomasa Bernharda wyreżyserował Remigiusz Brzyk, a główną rolę zagrał Krzysztof Globisz.
Bohaterami Siły przyzwyczajenia są członkowie trupy cyrkowej, którzy, pod wodzą despotycznego Caribaldiego, dążąc do perfekcji, muszą bez przerwy ćwiczyć swoje sceniczne numery. Caribaldi dba o każdy szczegół, nawet pokłon powinien być idealny: proste plecy, odpowiedni kąt nachylenia. Cyrkowe sztuczki to jednak niejedyne zajęcie, któremu oddaje się akrobatka, żongler czy błazen. Ich szef od wielu lat zmusza ich do opanowania kwintetu Pstrąg Schuberta. Tu osiągnięcie perfekcji jest jeszcze trudniejsze, bo to kwintet, a nie kwartet, więc każdy członek grupy jest tu niezbędny.
Caribaldi prowadząc trupę cyrkową, jednocześnie marzy o doskonałym odegraniu utworu Schuberta. Sztuka popularna, rozrywkowa miesza się więc z kulturą wysoką, wysmakowaną. Taki też jest spektakl w reżyserii Remigiusza Brzyka: czasami rozbawia publiczność, czasami zachęca ją do rozważań. Choć Siła przyzwyczajenia to spektakl oszczędny w środkach, nie brakuje tu elementów widowiskowych – akrobatyczne popisy Wnuczki wprawiają publiczność w osłupienie i za każdym razem nagradzane są oklaskami.
Przynależności do grupy Caribaldiego to konieczność nieustannego ćwiczenia numerów, sztuczek. Rytmiczność warstwy dialogowej, powtarzalność słów podkreślają rutynę i żmudność czynności wykonywanych przez bohaterów, niezbędnych jednak na drodze do doskonałości. Jednocześnie pokazują, że doskonałość to stan, do którego się dąży, ale niemożliwym jest jego osiągnięcie.
Scena, na której rozgrywa się spektakl, otoczona jest metalowymi prętami, przypominając klatkę: aktorzy nie mogą jej opuścić, tak jak i bohaterowie nie potrafią odejść z cyrkowej trupy, nie mogą wyzwolić się spod panowania wymagającego dyrektora. Tym, co trzyma ich przy Caribaldim jest też tytułowa Siła przyzwyczajenia. Momentami oświetlenie sprawiało, że pręty wokół sceny stawały się strunami instrumentów, przypominając o obsesyjnym pragnieniu wykonania utworu muzycznego, a zarazem o tym jak uporczywa próba realizacji celu, staje się klatką, z której nie da się uwolnić.
Dagmara Marcinek
Spektakl obejrzałam dzięki uprzejmości Teatru Scena STU.